Strony

27 grudnia 2018

Galeria przodków - Franciszek Wincenty Zabłocki (1829-1893)

Od szlachcica do gospodarza
Franciszek Wincenty Zabłocki przyszedł na świat 5 kwietnia 1829 w dworze
w Kuźnicy Grabowskiej. Urodził się jak podał ks, Ludwik Krajewski w akcie chrztu ze „ szlachetnych Idziego Zabłockiego Ekonoma Dworu w Kuźnicy Grabowskiej lat 34 i Zuzanny z Sałeckich lat 23" Chrzestnymi byli Urodzony Imć Pan Karol Zdzynicki Pisarz Granic i Wielmożna Marianna Wierzbicka Posesorka Dóbr Kuźnickich”. Świadkami chrztu byli Franciszek Grabowski sołtys i Jan Baś rolnik obaj z Kuźnicy Grabowskiej.

Dąb "Sewerynek" - miejsce zabaw dzieciństwa Wincentego Zabłockiego

Rodzice Wincentego
Idzi Zabłocki, ekonom pracujący w majątku Karśnickich w Węglewicach zawarł związek małżeński z Zuzanną Sałecką córką Mateusza i Heleny z Krobanowskich ekonomów w Kierznie 25 maja 1823 roku. Kierzno to miejscowość przy drodze Świba-Mikorzyn, ok. 4 km na północny wschód od Kępna. Kierzno będące niegdyś samodzielną parafią wtedy należało do parafii Myjomice. Ślub odbył się rodzinnej parafii panny młodej w kościele w Kierznie. Zuzanna w dniu ślubu miała 18 lat jej wybranek 27 lat. Ślub został poprzedzony trzema zapowiedziami w parafii myjomickiej i cięszęcińskiej 11, 18 i 25 maja 1823 roku. Świadkami ślubu byli ze strony pana młodego Leon Golubowski leśniczy z Węglewic i Kazimierz Głowienkowski posesor gruntów plebańskich w Myjomicach ze strony panny młodej.

Rodzeństwo urodzone w Kierznie
W Kierznie 3 października 1824 roku o godzinie dziewiątej wieczorem przyszła na świat pierwsza córka Idziego i Zuzanny, Franciszka Marianna. Chrztu dokonał 7 października ks. Aleksander Głowinkowski. Chrzestnymi byli Jan Bielski Obywatel Dziedzic Dóbr Godziętowy i Marianna z Kowalskich Bielska Obywatelka oraz małżonka tegoż.
Drugie dziecko Zabłockich przyszło na świat w Kierznie 17 sierpnia 1826 roku o godzinie drugiej w nocy. Na chrzcie odbytym 20 sierpnia 1826 nadano mu imiona Stefan Cyprian. Chrztu udzielił ksiądz Aleksander Głowinkowski. Chrzestnymi Stefana Cypriana byli Józef Czaplicki plenipotent i Marianna Kowalska panna dziedziczka.
Wszystko wskazuje że Idzi po ślubie nadal pracował jako ekonom w Węglowicach. Natomiast Zuzanna mieszkała przy rodzicach w Kierznie; czyli na terenie dwóch różnych zaborów. Wyjaśnienie faktu możemy odnaleźć w postanowieniach Traktatu Wiedeńskiego, który pozwalał na swobodny kontakt między małżonkami.
Przybycie do majątku w Kuźnicy Grabowskiej
Zuzanna i Idzi Zabłoccy przybyli do Kuźnicy Grabowskiej z Kierzna lub Węglewic. Przybycie Zabłockich do majątku w Kuźnicy Grabowskiej przypada na czas w którym, 24 listopada 1828 roku zmarł w wieku 42 lat Jan Kanty Wierzbicki posesor dóbr kuźnickich (zachowała się tablica nagrobna cmentarza w Kraszewicach).
Wdowa po nim Marianna Wierzbicka potrzebowała zapewne zarządcę rozległych dóbr. Wtedy to Zabłoccy zamieszkali w dworze w Kuźnicy Grabowskiej. Właścicielką dóbr Kuźnicy Grabowskiej była Anna Elżbieta z Radziwiłłów hrabina Raczyńska. Posesorami majątku byli natomiast Wierzbiccy. Idzi Zabłocki pełnił funkcje ekonoma dworu Kuźnicy Grabowskiej. Była to osoba zarządzająca folwarkiem.

Rodzeństwo urodzone w Kuźnicy Grabowskiej
Szlachectwo Zabłockich potwierdzone zostało w akcie urodzenia siostry Marianny z 6 marca 1831. Ona również miała szlacheckich chrzestnych: Wojciecha Bisławskiego nauczyciela Szkoły Czajkowskiej i Jadwigę Kamienicką.
Kolejnym rodzeństwem urodzonym w kuźnickim dworze był Ludwik Karol. Urodził się 18 marca 1834 r. Jego chrzestnymi byli: szlachetny Karol Bergier ewangelik Nadleśniczy Lasów Kuźnica Grabowska i szlachetna Jadwiga Kraszewska Leśnica. W indeksach akt metrykalnych parafii Kraszewice Franciszek Wincenty, Mariana oraz Ludwik Karol zaznaczeni są jako Urodzeni.



Z tego okresu zachował się zabytkowy spichlerz (rycina Władysława Kościelniaka) z Kuźnicy Grabowskiej zbudowany około 1800 roku. Większość czasu służył do przechowywania zboża. Spichlerz był parterowy (z użytkowym strychem) na rzucie prostokątnym konstrukcji zrębowej, od frontu na 6 słupach. Obecnie w Skansenie w Russowie.

W folwarku Michałów – po 1834
W roku 1836 odnajdujemy Zabłockich na folwarku w Michałowie. Idzi umiera tam jako pachciarz (zapisane to określenie zostało w formie pakciarz). Pachciarz to człowiek trzymający coś w pachcie; dzierżawca.
Zatem Idzi Zabłocki dzierżawił odległy o 6 km od Kuźnicy Grabowskiej folwark w Michałowie. Nie mamy danych dotyczących folwarku w Michałowie z tamtego okresu.
W latach 80-tych XIX wieku folwark składał się 12 włók gruntu ( włoka = 30 mórg polskich, a polska morga = 300 prętów 15 stóp). Dla porównania folwark w Kuźnicy Grabowskiej miał 10 włók. Trzeba pamiętać że były to czasy po uwłaszczeniu chłopów.
Śmierć ojca – 1836 i narodziny brata Teodora
W wieku 7 lat Wincenty traci ojca. Idzi Zabłocki zmarł 22 lipca 1836 roku. Pogrzeb odbył się dwa dni później, kiedy to pochowano go na cmentarzu parafialnym w Kraszewicach. Idzi według metryki zmarł w wieku 42 lat a świadkami jego zgonu byli Józef Irzykowski pastucha i Bartłomiej Lewendoski szewc obydwaj z Michałowa.
Już po śmierci Idziego na świat przyszło ostatnie dziecko Zabłockich – Teodor. Świadkami chrztu byli Józef Przyłucki Rataj i Bartłomiej Lewandowski z Michałowa. Chrzest odbył się 15 listopada 1836 roku a chrzestnymi byli Wielmożny Tomasz Wierzbicki Ekonom dóbr Kuźnicy Grabowskiej i Teodora Wierzbicka panna. Teodor żył zaledwie 9 miesięcy. Zmarł 18 maja 1837 roku. Świadkami aktu zgonu z 20 maja 1837 byli Józef Irzykowski pastucha i Bartłomiej Lewandowski szewc z Michałowa.
Powtórny ślub matki – 1839
Matka Wincentego, Zuzanna samodzielnie dzierżawiła folwarku Michałów. 5.maja 1839 r. w Kraszewicach wyszła powtórnie za mąż. Jej wybrankiem był o 10 lat młodszy Jan, Walenty Majchrowski (*13-05-1815 r. - +05-05-1861 r.) kowal z czajkowskiej huty. Świadkami na ślubie byli kowal Antoni Ptakowski kowal  i rolnik Norbert Kamiński obaj z Czajkowa. W dniu ślubu Zuzanna była ekonomką w Michałowie. W latach 40-tych rodzina Majchrowskich zamieszkała w Czajkowie.
 Ze związku Zuzanny i Jana urodziły się dzieci, przyrodnie rodzeństwo Wincentego: Konstancja (*1840 r. - +20-11-1859 r.) Bronisława, Anna  (*08-05-1841 r. - +03-01-1842 r.), Władysława, Paulina (*14-12-1842 r. - +17-04-1844 r.),  Józef (*02-04-1845 r. - +) oraz Stanisław (*02-04-1847 r. - )

Ślub siostry Franciszki - 1843
Kolejną informacje o Zabłockich znajdujemy w akcie ślubu Sławetnej Franciszki Mariany Zabłockiej ze Sławetnym Józefem Korb. Określenie „sławetny” było z reguły zarezerwowane dla mieszczan. Ślub odbył się w Kraszewicach 21 listopada 1843 a udzielił go Adolf Pawlicki wikariusz. Świadkami byłi: Jan Wojciech Saganowski Wójt Gminy Kuźnica Grabowska i Norbert Kamiński gościnny z Kuźnicy Grabowskiej. Franciszka Marianna w dniu ślubu była panną, miała 19 lat i mieszkała przy matce i ojczymie w Czajkowie. Jej małżonek Józef Korb był kawalerem, czeladnikiem fabryk żelaznych w kuźnicy Grabowskiej. Urodził się w Dankowie z Karola i Anny z Farysiaków. W aktach metrykalnych błędnie zapisano nazwisko nowożeńca- Koss. Faktyczne brzmiało Korb.

Śmierć matki - 1848
W wieku 19 lat Wincenty traci matkę. Już wtedy prawdopodobnie mieszka przy siostrze Franciszce. Zuzanna umiera w Czajkowie 28 maja 1848 roku prawdopodobnie w wyniku epidemii cholery pustoszącej te tereny na przełomie lat 40-tych i 50-tych XIX wieku. Zuzanna została pochowana na cmentarzu w Kraszewicach 31 maja. Świadkami zgonu byli Walenty Jangas i Antoni Ptakowski gospodarze z Czajkowa. Pozostawiła męża Jana Majchrowskiego.
I małżeństwo - 1849
20-letni Wincenty (już tylko jednego imienia) wstąpił w związek małżeński. Ślub został zawarty 29 października 1849 w kościele parafialnym w Kraszewicach. Obrzęd ślubu przeprowadził ks. Adam Podborski. Wincenty mieszkał wtedy przy siostrze w pustkowiu Basie. Jego małżonka Wiktoria Szala miała 29 lat i była gospodynią i wdową po Kacprze Szali. Urodziła się w Głuszynie jako córka Tomasza i Elżbiety z Jeziorków małżonków Adamusów a w dniu ślubu mieszkała w pustkowiu Szale. Świadkami ślubu byli Jan Kiełbaska i Józef Kowal gospodarze w pustkowiu Basie.
W akcie ślubu nie ma już mowy o szlachectwie Wincentego.
Ze związku Wincentego i Wiktorii 30 marca 1851 w pustkowiu Szale urodziła się córka Balbina. Świadkami byli Antoni Adamus lat 28 i Henryk Pomykała lat 48 gospodarze ze wsi Głuszyna. Chrzestnymi Balbiny byli Antoni Adamus i Marianna Adamus z Głuszyny. 11 marca 1854 urodziła się ich druga córka Józefa. Na chrzcie odbytym następnego dnia świadkami byli: Franciszek Adamus i Józef Betka. Chrzestnymi Józefy byli: Franciszek Adamus i Franciszka Adamus. Wincenty Zabłocki był gospodarzem w Betkach.
Śmierć żony Wiktorii - 1854
Wincenty owdowiał 4 grudnia 1854r. Pogrzeb odbył się 6 grudnia 1854. Świadkami aktu zgonu byli Józef Malinowski (lat 40) i Szczepan Betka (lat 50) gospodarze z pustkowia Betki. W wieku 25 lat Wincenty pozostał z dwójką małych córeczek.
II małżeństwo -1855
Powtórnie zawiera małżeństwo 24 czerwca 1855 roku. Ślubu udzielił ks. Wawrzyniec Malinowski. Wincenty, 26 letni wdowiec, wyrobnik żeni się z 24-letnią wdową Teklą Ptakowską, córką Norberta i Agnieszki Kamińskich z Czajkowa. Tekla była wdową po zmarłym 9 sierpnia 1854 gospodarzu z pustkowia Kosmale Karolu Ptakowskim. Osiada wtedy w na dużym gospodarstwie w Kosmalach.
Wspomniany wcześniej Norbert Kamiński w latach 40-tych XIX wieku prowadził karczmę w Kuźnicy Grabowskiej a później w Kuźnicy Zagrzebskiej.
Dzieci Wincentego i Tekli
Małżonkowie doczekali się dziesięciorga dzieci, z których siodemka dożyła wieku dorosłego.
1.  Zabłocka Władysława Marianna (*23-03-1856 - +05-08-1858)
2.  Lor Marianna z d. Zabłocka (*20-06-1858 - +> 1902)
3.  Zabłocki Franciszek (*04-10-1860 - +1924)
4.  Zabłocki Andrzej (*24-11-1862 - +> 1903)
5.  Janas Konstancja z d. Zabłocka (*05-04-1865 - +13-09-1938)
 6.  Dubis Florentyna z d. Zabłocka (*25-04-1867 - +10-02-1934)
 7.  Borecka Bronisława z d. Zabłocka (*23-01-1869 - +04-08-1945)
  8.  Zabłocka Stefania Weronika (*27-01-1871 - +1872)
  9.  Zabłocka Katarzyna (*05-02-1873 - +03-07-1873)
  10.  Zabłocki Jakub (*09-07-1874 - +> 1913)
            Części dzieci zwyczajem szlacheckim nadano dwa imiona. Wszystkie urodziły się w Kosmalach.
Narodziny Konstancji - 1865
5 kwietnia 1865 urodziła w kolonii Czajkowa moja prababcia Konstancja Zabłocka. Chrzestnymi Konstancji 9 kwietnia 1865 zostali Wojciech Klatka i Karolina Ligocka z Kuźnicy Zagrzebskiej. Świadkami aktu urodzenia byli Wojciech Klatka i Bartłomiej Gałka z Kosmali.

 Śmierć brata Cypriana -1869
Starszy brat Wincentego, Cyprian z zawodu był cukiernikiem. Dwukrotnie zonaty. Najpierw pracował jako subiekt  cukierni w Białej Podlaskiej, póxniej założył własną cukiernie mw Warszawie. W latach 60-tych Cyprian działał w organizacji narodowej. 20 listopada 1862 spiskowcy przeprowadzili udaną akcję likwidacji Pawła Felknera, naczelnika tajnego wydziału kancelarii namiestnika. Był to pierwszy zamach, jakiego dokonali sztyletnicy - funkcjonariusze żandarmerii narodowej. Cyprian Zabłocki w okresie powstania zbierał fundusze dla powstańców udających się na pole walki, a oprócz tego ukrywał zabójców Felknera, których znał osobiście. Wyrokiem Audytoryatu Polowego z 26 sierpnia 1865 został skazany na katorgę czyli ciężkie roboty w fabrykach na okres 6 lat. Po okresie terminowych po upływie czasu oznaczonego w wyroku miał ulec dodatkowemu dożywotniemu osiedleniu na Syberii.
Nie dożył końca kary. Zmarł w wieku 43 lat w Jekaterynburgu, w obwodzie świerdłowskim 2 października 1869r .
Małżeństwo Tekli i Wincentego
Małżonkowie przeżyli ze sobą 38 lat. Z zachowanej relacji wynika dążyli się miłością i szacunkiem. Doczekali się wyjścia za mąż córek: Marianny (1877), Konstancji (1882), Florentyny (1885) i Bronisławy (1889) oraz ożenku Franciszka (1888).
Śmierć Wincentego – 1893
Wincenty Zabłocki zmarł 30 maja 1893 w Czajkowie (kolonia Kosmale). Przeżył 64 lata, 1 miesiąc i 24 dni. Został pochowany na cmentarzu w Kraszewicach 2 czerwca 1893 roku przez ks. Piotra Gutmana proboszcza kraszewickiej parafii. Świadkami zgonu byli Michał Zdych i Marcin Zdych rolnicy z Czajkowa.

Śmierć wdowy po Wincentym, Tekli Zabłockiej - 1904
Tekla przeżyła Wincentego o 11 lat. Zmarła 19 sierpnia 1904 w Czajkowie (kolonia Kosmale). Przeżyła 73 lata, 11 miesięcy i 9 dni. Pochowana została 21 sierpnia 1904 roku przez ks. Piotra Gutmana, a świadkami zgonu byli jej zięciowie: Antoni Janas (mój pradziadek) i Wojciech Borecki rolnicy z Czajkowa.
Ostatnie lata życia Tekla spędziła swojej przy córce a mojej prababci Konstancji Janas. Nie zachowały się nagrobki Wincentego i Tekli Zabłockich na cmentarzu parafialnym w Kraszewicach.

 opr. grudzień 2018

28 listopada 2018

Internetowy szkolny konkurs historyczny dla uczniów SP w Kuźnicy Grabowskiej



Konkurs przeznaczony jest wyłącznie dla uczniów klas V - VIII Szkoły Podstawowej im. Kardynała Karola Wojtyły w Kuźnicy Grabowskiej.

Obejrzyj uważnie animacje Odrodzenie a następnie wykonaj zadania:
1.       Wypisz z animacji daty (pojawiające się u dołu ekranu) – dodaj krótką informację jakie wydarzenia miały miejsce wtedy na terenie Polski ( maksymalnie 11 pkt.)
2.       Wskaz polskie symbole narodowe występujące w animacji ( maksymalnie 3 pkt)
3.       Wymień postacie związane z historią Polski ukazane w filmie ( maksymalnie 5 pkt)
Łącznie można uzyskać 19 pkt
Termin nadsyłania rozwiązania konkursu upływa 14.12.2018

Odpowiedzi prześlij przy pomocy formularza kontaktowego na tej stronie – ( po lewej stronie posta ) w tytule wiadomości wpisz „konkurs” następnie pod odpowiedziami podaj imię i nazwisko i klasę
lub na skrzynkę pocztową jurkowie@interia.pl

27 października 2018

Szkoly naszego regionu w okresie miedzywojennym

Z. Podgórski, Sieć szkolna i realizacja powszechnego nauczania w powiecie wieluńskim. Dod. do: Dziennik Urzędowy Kuratorjum Okręgu Szkolnego Łódzkiego. 1928, nr 6

 Powierzchnia gmin wg spisu z 1921 roku

s. 6

Ilość dzieci w poszczególnych gminach



s. 8
s. 7

Projekt obwodów szkolnych (1928)



 s.14

31 sierpnia 2018

Losy obelisku Józefa Piłsudskiego i żołnierzy wojny 1920 r.

 W związku ze zbliżającą się 100. rocznicą odzyskania niepodległości polecam lekturę  artykułu

Powrót Marszałka - losy obelisku Józefa Piłsudskiego i żołnierzy wojny 1920 r.

Opracowanie Państwa Agnieszki i Artura Chowańskiego z 2012 roku można przeczytać pod adresem

Losy obelisku Józefa Piłsudskiego i żołnierzy wojny 1920 r.

Źródło:  http://www.mapakultury.pl

24 sierpnia 2018

Galeria przodków - Andrzej Krzywaźnia (1814-1853) – kowal fryszerki z Kuźnicy Grabowskiej

Dzieciństwo
Andrzej Krzywaźnia przyszedł na świat w samo południe 27 listopada 1814 w domu pod numerem 10 w Kuźnicy Grabowskiej. Jego ojciec Jakub Krzywaźnia pracował jako „kowal Huty Żelazny w Kuźnicy” a matka Franciszka z Pilarzów prowadziła gospodarstwo domowe. Akt urodzenia Andrzeja spisał dzień później ks. Antoni Rytterski urzędnik stanu cywilnego  w obecności Wojciecha Wolarza i Wojciecha Kochańca rolników z Kuźnicy udzielając zapewne wtedy chrztu.
Andrzej był czwartym z dziewięciorga ustalonego rodzeństwo. Przed nim urodzili się:
Walenty (1806), Katarzyna ( 1808)  i Jan (1810). Jego dzieciństwo, tak jak i całej rodziny związane miejscem pracy ojca; potężnym jak na owe czasy ośrodkiem hutniczym, zlokalizowanym w Kuźnicy Grabowskiej nad rzeka Łużycą. Zapewne podobnie jak bracia sposobił się do podjęcia pracy w hucie. W rodzinie w następnych latach rodziły się kolejne dzieci: Szymon (1816), Józef (1819), Jadwiga (około 1820), Elżbieta (1822) i Tomasz (1823)
Śmierć Ojca
W wieku 17 lat 29 grudnia 1831 roku umiera ojciec Andrzeja, Jakub Krzywaźnia. Zgon ojca zgłaszają starsi bracia Andrzeja, Walenty i Jan. Obydwaj byli już wtedy kowalami przy hucie. Można przyjąć, ze wtedy podejmuje pracę w niej również Andrzej. Kowalstwa zapewne wyuczył się przy ojcu i starszych braciach.Ceremonię pogrzebową odprawił ks. Krajewski.
Kowal w Smugach
Co najmniej od 2 maja do 25 lipca 1837 roku pracował jako kowal we fryszerce Smugi w parafii Kaszewice. Kaszewice to wieś położona obecnie w województwie łódzkim, w powiecie bełchatowskim, w gminie Kluki, ok. 10 km na południowy zachód od Bełchatowa.
Andrzeja odnajdujemy w aktach metrykalnych parafii Kaszewice, gdzie jest świadkiem urodzenia dzieci kowali tamtejszej huty. Tam też prawdopodobnie poznaje swoją przyszłą żonę Agatę, której mąż również kowal Augustyn Jedrasik umiera w Smugach 8 marca 1836 roku pozostawiając ją i ich córeczkę Katarzynę.
W Smugach w późniejszym czasie pracował także młodszy brat Andrzeja -Szymon, który po ożenku w 1838 był kowalem huty w Krzyżankowicach. Jego żona Franciszka z domu Bittner przebywała wtedy z nowonarodzonym dzieckiem w Kuźnicy Grabowskiej przy swoich rodzicach. 20 lutego 1839 roku w Smugach zmarł pięciomiesięczny Józef syn, Szymona, który pracował wówczas jako kowal w miejscowej fryszerce. W latach pięćdziesiątych XIX wieku Szymona odnajdziemy w Doruchowie.
Powrót do Kuźnicy Grabowskiej
W swojej rodzinnej miejscowości Kuźnicy Grabowskiej ponownie Andrzej znalazł się na pewno przed 6 kwietnia 1838 roku. Wtedy to jest chrzestnym Wojciecha Libawskiego z Kuźnicy i pracuje jako kowal w miejscowej hucie.
Cale dorosłe życie Andrzeja związane było z pracą w hucie żelaza w Kuźnicy Grabowskiej. W tym czasie dobra grabowskie zmieniły właściciela. Nowym właścicielem dóbr grabowskich po ks. Michale Hieronimie Radziwille został na początku XIX w. Atanazy hr. Raczyński. Od ok. 1825 r. dobrami jego zarządzał dzierżawca Jan Wierzbicki. Po śmierci J. Wierzbickiego r. wdowa po nim Marianna z Ochanowskich Wierzbicka w 1839 hutę  w Czajkowie i 2 huty w Kuźnicy Grabowskiej wydzierżawiła Samuelowi Boruchowi Lindauowi, dzierżawcy 2 fabryk żelaznych w Lipiu i Dankowie. W kontrakcie zawartym pomiędzy Marianną z Ochanowskich Wierzbicką a Samuelem Boruchem Lindauem wymienia się nie tylko fryszerki ale i hutę w Czajkowie i 2 huty w Kuźnicy Grabowskiej, z czego należałoby wnioskować, że z Grabowa przeniesiono fryszerkę albo wielki piec do Kuźnicy Grabowskiej. Z treści wyjątków tego kontraktu wynika, że w Czajkowie, jak i Kuźnicy Grabowskiej, egzystowały 3 wielkie piece i 3 sprzężone z nimi fryszerki. Wyposażenie hut i technologia produkcji żelaza nie odbiegała od ich największej świetności w końcu XVIII w. W hutach w dalszym ciągu zatrudnieni byli chłopi pańszczyźniani oraz ludzie najemni do których należał Andrzej. Huty żelazne, mimo postępu w koksownictwie jaki się zaznaczył na Śląsku, były opalane węglem drzewnym. Asortyment produkcji hutniczej był bogaty, na co wskazuje istnienie w tym czasie szlifierni mechanicznej o napędzie wodnym, której nie notowały źródła osiemnastowieczne. Gotowe żelazo lub jego przetwory były przeznaczone na potrzeby rynku lokalnego, w tym również na zaopatrzenie dóbr grabowskich.
Ślub z Agatą Jendraszek
W wieku 26 lat 6 września 1840 Andrzej żeni się z wspomnianą wdową Agatą, córką Jana i Marianny Zielińskich dawniej mieszczan w Grabowie. Ślubu udzielił ks. Jan Ludwik Krajewski.  Z tego związku 8 marca 1841 urodził się Franciszek. Świadkami jego chrztu byli: Godlib Lika i Andrzej Suchanek obydwaj z Kuźnicy Grabowskiej. Chrzestnymi Franciszka byli Godlib Lika i Anna Karpowa.Chrztu udzielił ks. Jan Ludwik Krajewski.
Śmierć Agaty
Pierwsza żona Andrzeja Agata umiera 6 stycznia 1844 pozostawiając męża i dwoje dzieci; drugie z pierwszego małżeństwa z Jedrasikiem. Świadkami jej aktu zgonu był Jan Krzywaźnia frysierz lat 33 brat Andrzeja i Walenty Humieja gospodarz z Kuźnicy lat 38. Pogrzeb odprawił ks. Adam Podborski
Drugie małżeństwo
Potrzeba opieki nad małymi dziećmi sprawia prawdopodobnie, że Andrzej szybko powtórnie się żeni. Drugi ślub zawiera 23 czerwca 1844 roku z panną Józefą Błaszczyk (ur. 24.02. 1819), córką już nie żyjących Mikołaja i Marianny Błaszczyków zamieszkałych dawniej w Mielcuchach.  Ślubu udzielił ks. Jan Cehulan.
Z tego związku 10 sierpnia 1845 urodził się Roch Józef. Świadkami chrztu z 10 sierpnia 1845 byli Ignacy Kurek i Andrzej Kiełb gospodarze z Kuźnicy a chrzestnymi Ignacy Kurek i Bibianna Krzywaźnia (żona brata Jana). Chrztu udzielił ks. Adam Podborski.
Drugim dzieckiem Andrzeja i Józefy była Anna. Urodziła się 13 lipca 1849 roku. Świadkami jej aktu chrztu byli Jan Krzywaźnia i Marcin Dziadek gospodarze z Kuźnicy Grabowskiej. Chrzestnymi byli Jan Krzywaźnia i Józefa Kołaczek z Kuźnicy Grabowskiej.  Chrztu udzielił ks. Adam Podborski. Anna żyła niespełna dwa lata; zmarła 26 maja 1851. Świadkami jej aktu zgonu z 28 maja 1851 byli Ignacy Kurek i Marcin Kołaczek. Pogrzeb odprawił ks. Adam Podborski.
Trzecim w kolejności dzieckiem tego małżeństwa był pradziadek autora tego opracowania Marcin. Urodził się 28 października 1851 roku. Świadkami jego aktu chrztu z 2 listopada 1851 roku byli  Marcin Kołaczek (55) i Kazimierz Bednarek (38) a chrzestnymi był Marcin Kołaczek i Agata Kurkowa. Chrztu udzielił ks. Adam Podborski. W tych aktach Andrzej określany jest jako wyrobnik a w akcie zgonu jako frysierz. Można przyjąć, że do końca życia pracował w miejscowej fryszerce.  
Warto wyjaśnić następujące staropolskie pojęcia:
Fryszerka to piec w którym surowiec wygrzewają, przetapiają i kują.
Fryszerz to majster, który żelazo surowe przetwarza, przetapia, pod młot poddaje i z niego szyny, szrabiki itd ciągnie.
Śmierć Andrzeja i narodziny córki
Andrzej Krzywaźnia zmarł 22 października 1853 w Kuźnicy Grabowskiej w wieku 39 lat .
 Został pochowany na cmentarzu w Kraszewicach 24 października 1853r. Ceremonię pogrzebową odprawił ks. Paweł Puchałowicz. Grób Andrzeja nie zachował się do dzisiejszych czasów. 
Już po śmierci Andrzeja 30 stycznia 1854 urodziła Apolonia. Świadkami jej aktu chrztu z 5 lutego 1854 roku byli  Bartłomiej Gałka (lat 50) i Marcin Kołaczek (lat 50) gospodarze z Kuźnicy a chrzestnymi wspomniany Bartłomiej Gałka i Marianna Błaszczyk z Sibińskich. Chrztu udzielił ks. Paweł Puchałowicz.
Wdowa po Andrzeju
Józefa wyszła powtórnie za mąż 13 maja 1855 za Szczepana Kochańca, również wdowca gospodarza zamieszkałego i urodzonego w Kuźnicy Grabowskiej. Szczepan był synem nieżyjących Wojciecha i Salomei z Klonów małżonków Kochańców. Z tego związku w 1863 urodził się Andrzej Kochaniec. Józefa powtórnie owdowiała w 1864 gdy zmarł Szczepan Kochaniec. Nie wyszła już kolejny raz za mąż. Sama wychowywała dzieci, których dalszych losów z wyjątkiem Marcina nie znamy.
 Zmarła 14 marca 1889 roku w wieku 70 lat jako wdowa robotnica.

20 sierpnia 2018

Materiały do dziejów ludności żydowskiej na naszym terenie (7)


  1. Getto w Kraszewicach we wspomnieniach kierownika szkoły w Kraszewicach Pana Leona Nalepy
Wieś Kraszewice położona jest nad rzeką Łużycą oraz Strugą Kraszewicką. Ciągnie się na przestrzeni 4 km, od Kuźnicy Grabowskiej do Mącznik i Ostrowa Wlkp. Składa się z 7 części: Podkuźnica, Piaski, Jajaki, Podrenta, Podlas, Podborowie i Kraszewice Poduchowe. Pod koniec okresu międzywojennego w Kraszewicach żyło ponad 2000 mieszkańców.  Wśród tej liczby było 17 rodzin żydowskich (około 100 osób), które ulokowały się w Kraszewicach Poduchownych. Mieli swojego podrabina, który spełniał ich duchowne potrzeby.
           

                       
Na tablicy pamiątkowej w Kraszewicach znajdują się również osoby pochodzenia żydowskiego -
Herszlik  Szmulewicz , krawiec
Przypuszczać należy, że osiedlili się oni tutaj ze względu na to, że Kraszewice położone są z dala od miast. Co miesiąc odbywały się tu duże jarmarki. Przyjeżdżali na nie kupcy z Wieruszowa, Lututowa, Błaszek i Grabowa. Wśród przyjezdnych kupców przeważali Żydzi. Głównym zajęciem rodzin żydowskich w Kraszewicach był handel i drobne rzemiosło. Żydzi założyli: trzy sklepy spożywcze, jeden bławatny oraz skórzany. Niektórzy mieli własne działki ziemi, które dość starannie uprawiali, ale ogólnie rzecz biorąc była to biedota. Do szkoły miejscowej corocznie uczęszczało 10-15 dzieci żydowskich. Jak wspomina nauczyciel Leon Nalepa z dziećmi tymi, jako kierownik szkoły, miał pewne kłopoty, gdyż dzieci narodowości polskiej prześladowały je, a tym samym nie chciały się z nimi bawić, skutkiem czego czuły się obco, bo były traktowane jak intruzi. Zarówno kierownik szkoły, jak i grono nauczycielskie postarali się o to, aby znieść wśród dzieci tę różnicę. Dziewczynki lepiej umiały się zasymilować niż chłopcy. Z czasem nie prześladowano już "parchów" (bo i tak je nazywano) i razem zgodnie bawiono się w czasie przerw. Rodzice dawniej prześladowanych dzieci wyraźnie cenili wysiłki grona nauczycielskiego i pana Nalepy, gdyż do nauczycieli odnosili się bardzo przyjemnie i życzliwie.
            Przed rozpoczęciem II wojny światowej można było zauważyć, że Żydzi nerwowo i niespokojnie szwargotali między sobą. Widocznie słyszeli już o tym, jak Hitler prześladuje ich w swoim kraju. Z chwilą wybuchu wojny szybko zlikwidowali swoje sklepy, oddając je na przechowanie posiadane mienie zaufanym, polskim sąsiadom. Po opanowaniu przez hitlerowców całej Polski Żydów, również kraszewickich, rozpoczęła się gehenna. Najpierw otrzymali zarządzenie, aby wszyscy mężczyźni zgłosili się z odpowiednimi narzędziami do pracy. Nie wolno im było przychodzić w długich szałatach, ani czarnych jarmułkach. Na głowach musieli mieć czarne  kapelusze, a ponieważ takich w domu nie posiadali, więc szukali po całej wsi i wykupowali, często po wysokich cenach. Po paru dniach otrzymywali nakaz zakładania do tych czarnych kapeluszy białe, gęsie pióra. Żandarmi, którzy przyjechali sprawdzić, czy wszyscy są odpowiednio ubrani, głośno śmiali się z widoku cudacznych robotników.
            Żydzi, chociaż rzadko kiedy pracowali fizycznie, teraz wykazywali duże zdolności. Przede wszystkim naprawiali drogi, budowali przy ulicach krawężniki itd. Do tych prac mieli oddany do dyspozycji wóz konny (ale bez koni). Na wozie siedział dozorca z batem w ręku i przynaglał ciągnących i popychających ze wszystkich stron pojazd. Żony tych niewolników musiały czynić różne posługi w urzędach i domach niemieckich. Niezależnie od tego ubiegały się o pożywienie dla siebie, swoich dzieci i ciężko pracujących mężów.
            Po kilku tygodniach żandarmi zabrali Żydom z ich mieszkań pościel i wszystkie wartościowsze przedmioty. Zorganizowano "getto". Wykorzystano w tym celu bardzo dużą plebanię, z której proboszcz już był wywieziony do Dachau, a kościół (największy w całej okolicy) zamknięty. W najobszerniejszych pokojach plebani, z desek przybity na sztorc do podłogi, zrobiono przegrody, w które nałożono słomy do spania. W tak urządzonych koszarach ulokowano wszystkich Żydów. Wyznaczono kierownika (coś w rodzaju sołtysa), który był odpowiedzialny za ład i porządek, a przede wszystkim za stan ilościowy powierzonych mu ludzi.
            Mieszkańcy wsi przychodzili nieszczęśliwym z pomocą przez dostarczenie żywności. Żydzi mieli pieniądze i płacili, ale byli też i tacy ludzie, którzy udzielali chleba bezpłatnie.
            Pewnego dnia zjechało przed plebanię parę ciężarowych, krytych samochodów, w których znajdowali się Żydzi- prawdopodobnie z Działoszyna i Lututowa. Wszystkich wpędzono na plebanię i połączono z miejscowymi Żydami. Następnie polecono ustawić na miejscu swoje paczki i ustawić się w szeregu na dworze.
            Aby móc wszystko obserwować kierownik miejscowej szkoły, wszedł na strych budynku szkolnego, skąd przez okno z odległości 50 m., widział dokładnie cały przebieg tej okropnej operacji. A oto jego relacja:
" Kiedy już wszyscy byli ustawieni, otwarły się drzwi kościoła i na komendę uzbrojonych żandarmów orszak ruszył w tym kierunku. Na twarzach konwojowanych malowało się przerażenie. Jedna z kobiet zaczęła strasznie krzyczeć. Podskoczył do niej żandarm. Kilka uderzeń nahajem po plecach. Zapanowała grobowa cisza. Po twarzach niektórych kobiet płynęły łzy. Wszyscy weszli do kościoła. Drzwi zamknięto. Postawiono przy nich straż. Była godzina wieczorna.
            Mimo swej skrupulatności w tej nieludzkiej operacji, żandarmi nie zauważyli, że oprócz jednych drzwi kościelnych i jednych bocznych, przy których postawili straż, były jeszcze do zakrystii. Drzwi te były zamknięte tylko od wewnątrz dużym hakiem.
            Kiedy zrobiło się zupełnie ciemno, jeńcy otworzyli sobie drzwi z haka i wszyscy młodsi mężczyźni uciekli. Po upływie niespełna godziny wszczął się gwałtowny alarm. Żandarmi z psami i niemieccy osadnicy tzw. "szwarcmerzy" biegali, szukali, świecili na drzewa - nikogo nie znaleźli. Szukali rano na drugi dzień- na próżno.
            Hitlerowcy ogłosili, że o ile uciekinierzy nie zgłoszą się w tym samym dniu najpóźniej do godziny dwunastej, wówczas wszyscy ludzie, którzy pozostali w kościele, będą rozstrzelani. Groźba poskutkowała. Wrócili. Widocznie tak nakazywała ich solidarność.
            Po południu przed kościół zajechało kilka ciężarówek nakrytych plandekami. Getto w Kraszewicach miało być zlikwidowane. Przed bramę cmentarza kościelnego podjeżdżały samochody. Z kościoła, w asyście prężących się żandarmów, snuły się zgnębione postacie ludzkie w kierunku wozów, na które trzeba było z trudem wdrapywać się, gdyż klapa tylna nie została opuszczona. Obok stało dwóch drabów z nahajami w rękach: kto nie mógł od razu wejść spadały na niego okropne ciosy. Gorzej było z kobietami. Przy tej operacji znalazł się również komisarz gminy nazwiskiem Weber, który miał opinię dobrego człowieka. On chwytał kobiety i dzieci za ręce i pomagał im wgramolić się na samochód:, w ten sposób oszczędzał ofiarom ciężkich ciosów.
            W trakcie kiedy odbywało się ładowanie ludzi do ciężarówek, od strony młyna, dwóch żandarmów prowadziło białego od mąki Lipszyca, okładając go nahajami. Żyd ten był zatrudniony u Niemca w młynie. Mniemał widocznie, że skoro pracuje u Niemca, który był jednocześnie sołtysem wsi,- ominie go los rodaków. Pomylił się. Gdy wchodził do wozu, jeszcze spadały mu na plecy razy, od których tumany kurzu unosiły się w powietrzu. Oprawcy zarechotali śmiechem"
            Tak więc samochody wypełnione bardzo szczelnie ludzkimi istotami odjechały.
W parę minut po odejściu transportu, na plebani rozległy się dwa strzały. Wszyscy byli ciekawi, co one miały znaczyć. Okazało się później, że zostały zastrzelone dwie żydowskie dziewczyny, które ukryły się pod sceną w sali widowiskowej. Żandarmi je znaleźli, wyprowadzili na podwórze i natychmiast zabili.

Źródło: na podstawie maszynopisu p. Leona Nalepy – archiwum szkolne) 
opracowanie elektroniczne Jerzy Krzywaźnia