Józef Krzak (1914-2001)
Józef Krzak urodził się 29 marca 1914 r. jako syn Marcina i Stanisławy z Chruszczewskich w Kraszewicach. Miał siostrę Mariannę (1906-1980)
Przebieg
służby wojskowej na podstawie kserokopii książeczki wojskowej:
1935
– pobór R. K.U. Wieluń kat „A”
16
marca 1936 – wcielony do 74 pułku piechoty, ukończył szkołę podoficerską z
awansem do stopnia kaprala
20 września 1937- przeniesiony do rezerwy
16 sierpnia 1939 – zmobilizowany, brał udział w wojnie
z Niemcami, obrona Warszawy
28 września 1939 – powrót do domu
Wojenne losy kaprala Krzaka zostały spisane w 1998 roku
Po ukończeniu małej matury w Kaliszu, w 1931 roku rozpoczął praktykę w Kuźnicy
Grabowskiej, z którą pozostał związany do dzisiaj. Służbę wojskową odbywał w
latach 1936-37 w elitarnym 74 górnośląskim pułku piechoty w Lublińcu, gdzie
awansował na stopień kaprala. Po służbie wrócił do Kuźnicy i zaczął pracować w
lasach należących do majątku Lubżyńskiej i Oksnera. Jako leśniczy miał dużo
obowiązków, ponieważ lasy te miały ponad dwa i pół tysiąca hektarów. W obliczu
nadchodzącej wojny, w sierpniu 1939 roku, kapral Krzak został powołany do 31
pułku Strzelców Kaniowskich w Sieradzu. Tak wspominał tamten czas:
Zostałem przydzielony - wspomina Józef Krzak - do 6 kompanii, której dowódcą był Alfred Smolczyński, zawodowy oficer pochodzący z Kalisza. 1 września, kiedy było słychać już odgłosy dział najpierw wysłuchaliśmy radiowego przemówienia Prezydenta skierowanego do nas, żołnierzy. Najbardziej utkwiły mi w pamięci jego słowa: "Żołnierze brońcie Ojczyzny, strzelajcie celnie". Potem znaleźliśmy się we Wróblewie, gdzie już czekał na nas kapelan pułku ksiądz Mróz, który o ile mnie pamięć nie myli pochodził z Ostrowa i był w randze majora. Ksiądz kapelan wyspowiadał symbolicznie tylko jednego żołnierza, a reszcie nam odpuścił grzechy. Od razu po spowiedzi przystąpiliśmy do kopania rowów przeciwczołgowych. Potem kompania kaprala Krzaka pomaszerowała pod Wojków. 3 września mieli już pierwszy bezpośredni kontakt z nieprzyjacielem. 4 września 1939 roku II batalion 31 pSK, w ramach którego walczyła 6 kompania, dowodzony przez majora Antoniego Zwolińskiego dostał rozkaz przejścia na prawy brzeg Warty. Po przejściu mostu w Biskupicach II batalion poniósł duże straty od ognia artylerii niemieckiej oraz broni maszynowej z Mnichowa, gdzie Niemcom udało się utworzyć przyczółek. Tutaj, w nocy z 4 na 5 września Józef Krzak przeżył gorące chwile, o których wspomina: "Gdy tylko ruszyliśmy do ataku na Niemców, to od pierwszych chwil padały trupy. Szliśmy przez zaorane pole. Ziemia tam była dobra i widać było jak rozkłada się ostrzał i jak pociski rozbryzgują pacyny ziemi. Poruszaliśmy się skokami naprzód, co trochę okopując się. Gdy podeszliśmy bliżej niemieckich okopów padł rozkaz: "Podać po linii bagnet na broń". Krzyknąłem do swoich żołnierzy: "Na bagnety!". Wszyscy wstają i hura! Jednocześnie cały czas strzelaliśmy, gdy doszliśmy do wału, Niemców już nie było. Utkwiło mi w pamięci jeszcze to, że wszędzie wokół nas było dużo poranionego i zabitego bydła. Krew ludzka mieszała się ze zwierzęcą. W tym czasie, kiedy my atakowaliśmy Niemcy zapalili artylerią cały Dzigorzew. ze aż zrobiło się widno od tego ognia. Tak przebyliśmy całą noc. Rano dowódca Smolczyński otrzymał telefon, że jesteśmy okrążeni i mamy się wszyscy pojedynczo wycofywać do Warszawy, do koszar 36 pułku. Przedostawszy się do Warszawy kapral Krzak został zapisany do 144 pp, z którym poprzez Garwolin miał się udać do obrony Kresów Wschodnich. W Garwolinie przeżył jeszcze potworny nalot niemieckiego lotnictwa.
17 września 1939 roku Józef Krzak był już w okolicach Włodzimierza Wołyńskiego. Tego dnia będąc w pomieszczeniu, gdzie znajdowało się radio usłyszałem: "Dziś o godzinie trzeciej rano armia sowiecka przekroczyła naszą granicę". Wybiegłem z budynku i przekazałem tę informację żołnierzom. Dowodzący nami oficer krzyknął na mnie wtedy: "Czy wy wiecie co wy mówicie, za to grozi sąd polowy!". Na drugi dzień sowieci byli już we Włodzimierzu, byliśmy okrążeni. Przyszedł do nas oficer sowiecki mówiący po polsku i powiedział, że już nie jesteśmy żołnierzami, nie podlegamy pod wojsko i jesteśmy uwięzieni. Rosjanie kazali wynieść stoły, na których oficerowie mają złożyć broń, a nasza ma być poustawiana w kozły. W pobliżu miejsca, w którym się wtedy znajdowaliśmy był duży staw. Jak padł rozkaz o składaniu broni to wielu żołnierzy wyrzuciło karabiny do tego stawu, ja też. Po rozbrojeniu, przez kilka dni pod eskortą "bojców" maszerowaliśmy bez jedzenia i picia. Następnie załadowali nas do wagonów towarowych bez zadaszenia. Już wtedy zaświtała mi myśl, że trzeba uciekać. Jak tylko pociąg ruszył, to wyskoczyliśmy z podchorążym Stefanem Zychem i Wacikiem Nowojewskim z Kraszkowic. Władka zatrzymali jednak Rosjanie. Za sprzedany zegarek kupiłem sobie cywilne ubranie i w drogę do domu. Wracając do domu zatrzymało nas NKWD, patrzyli na nasze ręce. Jeden z nich pyta czy mamy medaliki. Ja miałem, a on na to: "No i co ci to dało, przegraliście wojnę".
Głównie pieszo, nocą, kapral Józef Krzak
wrócił do Kuźnicy w październiku 1939 roku. Przez całą wojnę pracował jako
leśniczy. Po niemieckiej okupacji, w pierwszych latach, był kierownikiem
tartaku w Kuźnicy Grabowskiej, należącego do Okręgu Lasów Państwowych w Łodzi.
Od 1 października 1948 roku kontynuował pracę jako leśniczy w tej miejscowości.
Na emeryturę przeszedł w 1979 roku. Nigdy nie dołączył do partii, mimo
wielokrotnego nakłaniania. Mimo bezbłędnej, długiej służby, nie otrzymał
żadnych odznaczeń. W 1980 roku założył "Solidarność" w Kuźnicy
Grabowskiej. Medal "Za udział w wojnie obronnej 1939 r." otrzymał w
1989 roku. Obecnie największą radość sprawia mu wolna i niepodległa Polska.
"Czekałem na nią tyle lat i w końcu się doczekałem" - skomentował
Józef Krzak.
Józef Krzak należał do Światowego Związku Armii Krajowej
Był
członkiem zwyczajnym Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Kraju (koło
Działoszyn, oddział Wieluń). Posiadał uprawnienia kombatanckie.
Odznaczony:
- ü Odznaką Pamiątkową 74 Górnośląskiego Pułku Piechoty
- ü Medalem za udział w Wojnie Obronnej 1939
- ü Krzyżem Armii Krajowej
- ü Odznaką Weterana Walk o Niepodległość
- ü Odznakę Pamiątkową Akcji Burza
W okresie
powojennym Józef Krzak pracował jako leśniczy w Nadleśnictwie Przedborów.
Józef Krzak zmarł w 2001 i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Kraszewicach
Marcin Krzak + Stanisława Chruszczewska
Chruściewska – Nasi krewni (wojciechgracz.pl)
Pietrzak J. Wojenne losy kaprala Krzaka, Tygodnik Sieradzki ECHO 24.04. 1996, s
1 i 5