Strony

31 października 2021

Historia ostatnich właścicieli dworku w Skrzynkach


opracowanie: p. Przemysław Błach







Leontyna Marianna Klimczak z domu Cieluch, ur. 15 sierpnia 1884 we wsi Bieniec w parafii Dzietrzniki (woj. Łódzkie), jako córka Leona Cielucha, który był młynarzem z Pątnowa i Anieli z Musiałowiczów. Pani Leontyna miała trzech braci i jedną siostrę: Teofila, Józefa, Juliana i siostrę Anielę, Leontyna była z rodzeństwa najmłodsza. Zawarła związek małżeński 08 stycznia 1923 roku w Pątnowie z Hipolitem Klimczakiem, który urodził się 13 sierpnia 1870 we wsi Wiewic, woj. Łódzkie. Rodzicami jego byli Józef Klimczak oraz Kunegunda Wojtała. Gdy zawiera związek małżeński z Leontyną, był wdowcem. Z małżeństwa tego urodziła się córka o imieniu Maria Barbara Klimczak, która urodziła się 1 czerwca 1924 roku we wsi Grześka, gmina Wieruszów. Po narodzeniu córki rodzina Klimczaków osiedla się we wsi Skrzynki koło Grabowa nad Prosną, kupując ziemię i zabudowania dworskie w tej miejscowości od Leona i Haliny Bronikowskich. Rodzina nie cieszy się zbyt długo swą miłością do córki, gdyż ta umiera dnia 19 marca 1929 roku w Poznańskim szpitalu mając zaledwie 5 lat. Po kilku latach rodzinę dosięga kolejna tragedia, mąż pani Leontyny ginie tragicznie dnia 19 sierpnia 1952 roku w Skrzynkach, podczas młócenia zboża kieratem. On i ich córka zostali pochowani na cmentarzu w Giżycach. Po śmierci córki do domu rodziny Klimczaków, została przygarnięta przez panią Leontynę, Jadwiga Kedzierska, która urodziła się 1 września 1892 roku w Nieszkodni (woj. Wielkopolskie) jako córka Józefa Kedzierskiego i Marianny z Osinów. Jadwisia tak ją nazywano, służyła u Księdza Proboszcza Aleksandra Żórawskiego w Giżycach. Podczas napaści na księdza i jego tragicznej śmierci 6 kwietnia 1932 roku, Jadwiga zostaje ciężko pobita kolbami od broni przez bandytów, którzy zabili ks. Proboszcza. Złamano jej wtedy obojczyk oraz uszkodzono narządy wewnętrzne. Po odzyskaniu przytomności w szpitalu, nie wróciła do pełni zdrowia, po czym została przygarnięta przez Leontynę do dworku w Skrzynkach, gdzie pomagała jej w gospodarstwie. Do 1966 roku Jadwiga i pani Klimczak mieszkały w miejscowości Skrzynki. U schyłku życia obie zostały zabrane przez siostrzeńca Leontyny, Witolda Tkaczyńskiego do rodzinnych stron pani Klimczak do Pątnowa, gdzie umiera, w szpitalu we Wieluniu Jadwiga 23 stycznia 1967, jej miejsce pochówku jest nieznane. Cztery lata później w 3 września 1971 roku w Pątnowie umiera Leontyna, jej ostatnią wolą było, aby spoczęła w rodzinnym grobie obok męża i córki, na cmentarzu parafialnym w Giżycach, który został odnowiony przez mieszkańców Skrzynek. Na nowej tablicy nagrobnej została upamiętniona także Jadwiga Kedzierska i odnowiona została piękna figura anioła znajdująca się na nagrobku.

Gospodarstwo w Skrzynkach było pozostałością po dworze, które potocznie było nazywane resztówką. Po wyjeździe kobiet w 1966 roku ze Skrzynek, zabudowania oraz część ziemi zostało sprzedane przez siostrzeńca pani Leontyny Witolda, panu Stefanowi Godfrydowi, którzy przebudował dworek na budynek mieszkalny, który stoi do dziś. Pozostałą część ziemi tego majątku sprzedano wśród mieszkańców Skrzynek.


Skrzynki 10 lipca 2021.

Poniżej nagrobek przed renowacją









29 października 2021

Historia rodziny Dziewickich

W czasie II wojny światowej praca przymusowa stanowiła jedną z głównych metod pozyskiwania taniej siły roboczej w Niemczech dla przemysłu i rolnictwa, a zarazem jedną z form eksterminacji ludności terytoriów podbitych przez III Rzeszę. Szkolna praca (1994) z historii naszego regionu autorstwa p. Katarzyny Zaręba (de domo Ilska).

Historia rodziny Dziewickich

Moi pradziadkowie Maria (ur. 04.07.1924r.) i Adolf (ur. 25.06.1917r.) Dziewiccy poznali się na robotach przymusowych w Niemczech.


Na zdjęciu znajduje się Maria Dziewicka na robotach przymusowych w Niemczech wraz z przyjaciółmi.

Dziadek Adolf pochodził z Nałęczowy, okolic Kazimierza nad Wisłą, a babcia z Jeleni.

Na zdjęciu znajduje się Adolf Dziewicki na robotach przymusowych w Niemczech wraz z kolegą.


Certyfikat na robotach przymusowych w Niemczech


książeczka pracy

Rodzice babci Władysława i Antoni Pol przed wybuchem wojny wyjechali do Francji w poszukiwaniu pracy.
Wojna uniemożliwiła powrót do kraju. Całą okupację spędzili we Francji nie mając kontaktu z rodziną. Siostra praprababci Władysławy została wezwana na posterunek żandarmerii w Kuźnicy Grabowskiej
i rozstrzelana.
Po wojnie pradziadkowie wrócili do kraju i pobrali się. Dziadek Adolf zmarł (07.08.2005r.), a babcia żyje do dziś.


Powyższe informacje zostały spisane na podstawie wiadomości mojej prababci Marii Dziewickiej.
Katarzyna Ilska (15.01.1994r.)




22 października 2021

Polska Macierz Szkolna i Kółko rolnicze w Kraszewicach -1906

Polska Macierz Szkolna była organizacją kulturalno-oświatowa działająca na terenie Królestwa Polskiego, a potem także na obszarze całej II Rzeczypospolitej w latach 1905-1907 i 1916-1939.W 1907.  Polska Macierz Szkolna była największą organizacją oświatową w Królestwie Polskim, liczyła wówczas ponad 900 kół zrzeszających 110 tys. członków. Jedno z takich kół działało na terenie parafii Kraszewice.


Źródło: Gazeta Kaliska  informacyjno-anonsowa R.14, nr 346 (15 grudnia 1906) s.2

16 października 2021

Ks. Władysław Adamus (1904- 1945 ?) rodem z Głuszyny, kapłan czajkowski



Nie wyjaśnione do dziś pozostają losy czajkowskiego kapłana 
ks. Władysława Adamusa.

Urodził się 17 grudnia 1904 w Głuszynie, jako syn Józefa (1859-1923) i Jadwigi z domu Sip (1865-1941). Chrzestnym był ks. Jan Cesarz wikariusz parafii w Kraszewicach. Chrztu udzielił proboszcz ks. Piotr Gutman.


akt urodzenia Władysława Adamusa.

27 maja 1927 uzyskał Świadectwo Dojrzałości po ukończeniu Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Kaliszu.


W latach 1929-34 studiował w Seminarium Duchownym w Częstochowie oraz filozofię i teologię na na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Święcenia kapłańskie przyjął w 29 czerwca 1934 roku. 


książeczka kapłańska ks. Władysława Adamusa

Był przyjacielem ks. Romana Pytlawskiego (proboszcza Czajkowa). Od 1934r do 1937. był wikariuszem w Przystajni, potem krótko w Parzymiechach  a w latach (1937 -1941) w Nowej Brzeźnicy. 
W lipcu 1941 uczestniczył w pogrzebie swojej matki -Jadwigi.



Wraz z innymi kapłanami został aresztowany 7 października 1941 roku. Jako jedyny zbiegł z transportu księży do Dachau na teren Generalnego Gubernatorstwa. W czasie wojny działał w AK.
Ks. Adamus po ucieczce z transportu do Dachau ukrywał się w klasztorze Sióstr Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego w Radziechowicach lub w ich pobliżu. Pełnił tam funkcję ogrodnika.





Po zakończeniu okupacji administrował parafią makowską a od 21 marca 1945 roku parafią Czajków. 19 kwietnia 1945 uległ wypadkowi samochodowemu w Katowicach, gdzie udał się po zakup szat i naczyń liturgicznych. Tam też był hospitalizowany. Wg ustnego przekazu został najechany przez żołnierzy sowieckich.
Po opuszczeniu szpitala miał spotkać się z rodziną na stacji kolejowej w Grabowie. Od 11 maja wszelki ślad po nim zaginął. Podejmowane przez rodzinę  oraz IPN poszukiwania nie dały żadnego rezultatu.



18 września 2021

Multimedialna lekcja historii - 17 września 2021

82 lata temu - 17 września 1939 r. tocząca ciężkie walki obronne z niemiecką agresją Polska, została zaatakowana od wschodu przez Związek Sowiecki. Żołnierze polscy uznani zostali za więźniów i zamknięci w obozach. Na ponad 21 tysiącach oficerów dokonano zbrodni wojennej. Wśród nich byli nauczyciele kuźnickiej szkoły: Antoni Górecki i Jan Rakowski. Uczniowie SP w Kuźnicy Grabowskiej uczcili pamięć zamordowanych nauczycieli i zapoznali się podczas multimedialnych zajęć historycznych z ich tragicznym losem na tle historii naszej ojczyzny.

22 sierpnia 2021

Straż Ogniowa Ochotnicza w Giżycach (1924)

Z Giżyc, wsi kościelnej nad rzeką Prosną w powiecie kaliskim, piszą do nas:

Przed dwoma niespełna laty w Giżycach została założona straż ogniowa ochotnicza, ale z końcem pierwszego roku istnienia chyliła się ku upadkowi. Nie chcę tu n niczyich błędów wytykać, więc nie będę się rozwodził nad tym dlaczego tak było, a lepiej przedstawię odrazo, jak się dziś straży powodzi.

Otóż w tym roku 
 1) ukończono budowę szopy na narzędzia strażackie.
 2) kupiono za kilkaset złotych sikawkę najnowszej bodowy,
 3) sprawiono umundurowanie dla całej straży itp. , a wszystko tak ładnie i składnie, że trzeba podziwiać. iż na to wszystko starczy straży zasobów

 Inne straże okoliczne są o parę lat starsze od giżyckiej, a daleko im do niej; nieprędko jeszcze dojdą do tego mienia i porządku, jakim się ona może poszczycić. Wszystko to zależy od dobrego zarządu. gdy dobry zarząd to i dobra straż, bo, jak się to mówi " jaki pan, taki i kram " Ale muszą także być ludźmi dobrej woli wszyscy członkowie bo bez tego choćby najlepszy był zarząd. to sam nic nie zrobi,

Obecnie na czele straży giżyckiej stoi jako przewodniczący ksiądz prałat Sadowski, właściciel Giżyc. Jest to wielki działacz społeczny pomimo podeszłego wieku zawsze wesół i dzielny. 

Straż giżycka bardzo wiele  mu zawdzięcza. Ksiądz prałat nie tylko strażą się zajmuje. ale i wielu innymi sprawami społecznymi dla ulg i i dobra ubogiej ludności; to też wszyscy w okolicy, znający jego działalność, pragną, aby mu Pan Bóg jak najdłużej użyczał zdrowia. Naczelnikiem straży jest urzędnik gospodarski tegoż księdza prałata Mucha, człowiek godzien najgłębszego zaufania, zarówno jak zastępca jego Wiatrowski.

W dniu 6-ym sierpnia przypadł odpust w parafii Giżyckiej, więc po nieszporach urządzono w parku zabawę na korzyść straży, a wieczorem odbyło się przedstawienie" teatralne, potem bawiono się do rana bardzo wesoło, ale przyzwoicie, nie tak, jak to bywa na innych zabawach, gdzie bójki się toczą. I ja, który to pisę, jestem strażakiem, ale z innej straży, z dębicko-skrzyneckiej, i nie piszę w tym celu. aby  wychwalać straż giżycką. Co innego mam na myśli: widzę, że niektóre straże w tej okolicy chylą się ku upadkowi, i myślę, że przykład straży giżyckiej może im się przydać i stać się dla nich zachętą. 

Skalec

Źródło: Gazeta Świąteczna R.44, nr 2274 (31 sierpnia 1924)

21 sierpnia 2021

Ks. Ignacy Płoszaj (1841-1925) proboszcz giżycki

 


Ks. Ignacy Płoszaj urodził się 24 lipca w Bronisławiu. Był uczestnikiem powstania styczniowego. Święcenia kapłańskie przyjął w 1864 roku. 

Od co najmniej 1872 roku był administratorem a potem proboszczem parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Giżycach. Obecna świątynia w Giżycach została wzniesiona w miejsce poprzedniego kościoła, który uległ całkowitemu zniszczeniu w 1877 r. podczas pożaru wywołanego od uderzenia pioruna. Ks. Ignacy Płoszaj niezwłocznie podjął budowę nowej świątyni i doprowadził do końca przy wielkiej ofiarności parafian..


Tak pisały  Nowiny R. 9, nr 19 (20 września 1878)

„Co może dobra wola i zrozumienie swego powołania, oto jeszcze nowy dowód. W r. zeszłym, w czasie oktawy Bożego Ciała, spłonął ze szczętem we wsi Giżycach (w powiecie tutejszym 4 mile od Kalisza) kościół parafialny. Pożar był tak gwałtownym , że literalnie wszystko się spaliło. Ani jedna komża, ani jeden ornat, ani jeden dzwon nie ocalał. Jednakże zacny a pełen energii proboszcz, ks. Ignacy Płoszaj, przy serdecznym współudziale swoich poczciwych kmiotków — parafian, zaradził potrzebie. Na jego wezwanie, w kilka dni po ogniu, stanęło kilkuset ludzi ze stu furmankami; posypały 
się ofiary, wykwitł przecudny kwiat czynu, i oto od razu, bez czczych obietnic, bez obłudnych przechwał, kiedy możni odmówili ofiary, a nawet tego, co mocą prawa złożyć są winni, 
to chropowata ręka chłopska bez wahania dokonała. * Kaleta i dłoń, serce, praca, opasały wieńcem pogorzelisko. I teraz, gdy to piszemy, stoi już kościół murowany, piękny, a jak 
na głuchą wioskę, wspaniały. Rok minął zaledwie, a świątynią już stoi i będzie na długo pomnikiem poświęceń i cnoty. 
Jeszcze w r. b. pocznie się w tej sielskiej świątyni odprawiać nabożeństwo, bo niebrak i aparatów , słowem nie brak niczego. 
Poczciwi kmiecie i zacny proboszcz jak mrówki wytrwałe, dokonali tego dzieła, godnego zanotowania dla przykładu czasów dzisiejszych i potomnych. Cześć więc tobie proboszczu ks. Płoszaju i wam bracia wieśniacy giżyckiej parafii; będą mijać lata, gasnąć może i całe pokolenia, lecz cichych waszych poświęceń nie zapomni Bóg i ludzkość. Cześć wam serca, bijące pod zgrzebną koszulą, cześć wam dłonie, zgrubiałe od pługa i siekiery“ !

W 1986 roku przybył do Kalisza, gdzie z ramienia Kapituły kolegiackiej sprawował dozór nad parafią WNMP. Nosił tytuł prałata Kapituły Kaliskiej i był sędzią prosynodalnym. Niósł posługę w tragicznym dla Kalisza okresie zburzenia i spalenia w czasie I wojny światowej.  

 Zmarł 9 października w Kaliszu. Przeżył 84 lata, w tym 60 lat w kapłaństwie.

 Źródło zdjęcia: Wielkopolskie Towarzystwo Genealogiczne

Kaliszanin : gazeta miasta Kalisza i jego okolic R. 11, nr 6 (20 stycznia 1880)