Od szlachcica do gospodarza –
historia Franciszka Wincentego Zabłockiego (1829-1893)
Franciszek Wincenty Zabłocki przyszedł na świat 5 kwietnia 1829 roku, w dworze położonym w Kuźnicy Grabowskiej. Był synem Idziego Zabłockiego, ekonoma dworskiego, i Zuzanny z Sałeckich — obojga szlachetnie urodzonych, choć już w czasach, gdy blask szlachectwa zaczął blednąć wobec nadchodzących przemian społecznych. Chrzest odbył się niedługo później, w cieniu barokowych ołtarzy, z należną powagą i godnością. Rodzicami chrzestnymi zostali Karol Zdzynicki, pisarz graniczny, oraz Marianna Wierzbicka, właścicielka miejscowych dóbr — ludzie dobrze osadzeni w realiach ówczesnego ziemiańskiego świata
Dzieciństwo i korzenie rodzinne
Rodzice
Wincentego – Idzi i Zuzanna – pobrali się w 1823 roku w Kierznie. Ojciec był
ekonomem w Węglewicach, a matka pochodziła z rodziny ekonomów w Kierznie. Mimo
że żyli na terenach dwóch zaborów, ich związek funkcjonował zgodnie z
przepisami Traktatu Wiedeńskiego, pozwalającymi na swobodny kontakt małżonków.
W Kierznie przyszło na świat starsze rodzeństwo Wincentego (używał drugiego
imienia): Franciszka Marianna (1824) i Stefan Cyprian (1826). Przybycie
Zabłockich do majątku w Kuźnicy Grabowskiej przypada na czas w którym, 24
listopada 1828 roku zmarł w wieku 42 lat Jan Kanty Wierzbicki posesor dóbr
kuźnickich (zachowała się tablica nagrobna cmentarza w Kraszewicach)
W Kuźnicy
Grabowskiej przyszło na świat młodsze rodzeństwo Wincentego: Marianna (1831) i Ludwik
Karol (1834). Dwór i folwark kuźnicki był wówczas własnością hrabiny Anny
Elżbiety Raczyńskiej, a zarządzali nim Wierzbiccy. Idzi Zabłocki jako ekonom
pełnił istotną rolę w zarządzaniu majątkiem.
Przeprowadzka i rodzinne dramaty
Po roku
1834 los zaprowadził rodzinę Zabłockich do Michałowa, gdzie ojciec, Idzi
Zabłocki, objął dzierżawę tamtejszego folwarku. Była to zmiana, która miała dać
początek nowemu rozdziałowi, ale zamiast nadziei przyniosła cień. Choć Idzi
został dzierżawcą majątku, nie dane mu było długo cieszyć się tą rolą ani
owocami swojej pracy.
W 1836
roku, gdy jego syn Wincenty miał zaledwie siedem lat, śmierć zabrała ojca zbyt
wcześnie, pozostawiając rodzinę pogrążoną w żalu i niepewności. Niedługo
później, już po śmierci Idziego, przyszedł na świat najmłodszy z rodzeństwa —
Teodor. Był dzieckiem nadziei, iskrą w trudnym czasie. Niestety, i jemu życie
nie było pisane — zgasł po zaledwie dziewięciu miesiącach.
W 1839
roku, trzy lata po śmierci męża, Zuzanna Zabłocka zdecydowała się na nowy
początek. Jako wdowa z dziećmi, niosąca ciężar straty i odpowiedzialności,
ponownie wyszła za mąż — tym razem za młodszego od siebie kowala, Jana
Walentego Majchrowskiego. Był to wybór serca, ale i życia — wybór konieczny, by
utrzymać rodzinę i dać dzieciom oparcie.
Nowe życie
rozpoczęli wspólnie w Czajkowie, gdzie Walenty znalazł pracę w miejscowej
hucie. Z tego małżeństwa przyszły na świat kolejne dzieci — przyrodnie
rodzeństwo Wincentego, które dorastało już w innym domu, w innych warunkach,
choć wciąż pod czujnym okiem tej samej matki.
W 1843
roku najstarsza siostra Franciszka Marianna wyszła za mąż za Józefa Korba,
czeladnika fabryk żelaznych. Z kolei w 1848 roku Wincenty po raz drugi został
osierocony – zmarła jego matka Zuzanna, prawdopodobnie w wyniku epidemii
cholery.
Małżeństwa i życie gospodarskie
W 1849
roku, mając zaledwie dwadzieścia lat, Wincenty Zabłocki stanął na życiowym
rozstaju. Wkraczając w dorosłość, poślubił starszą od siebie o dziewięć lat
wdowę — Wiktorię Szala. Ich wspólne życie rozpoczęło się w pustkowiu Szale,
gdzie wśród pól i ciszy świata oddalonego od zgiełku, przyszły na świat dwie
córki: Balbina i Józefa. Było to małżeństwo krótkie, choć pełne codziennego
trudu i rodzinnego ciepła. Niestety, los szybko w nie uderzył — w 1854 roku
Wiktoria zmarła, zostawiając Wincentego samego z dwojgiem małych dzieci i
świeżym ciężarem żałoby.
Rok
później, w 1855 roku, Wincenty raz jeszcze związał swoje życie z kobietą, która
podobnie jak on, znała już smak straty. Tekla Ptakowska — wdowa i córka
czajkowskiego karczmarza — została jego drugą żoną. Osiedlili się w Kosmalach,
gdzie prowadzili spore gospodarstwo — ziemię, która karmiła rodzinę, ale i
uczyła pokory wobec natury i czasu.
W ciągu
trzydziestu ośmiu lat wspólnego życia doczekali się dziesięciorga dzieci.
Siedmioro z nich przeżyło lata dzieciństwa i wkroczyło w dorosłość, niosąc
dalej nazwisko i wartości wyniesione z domu. Wśród nich była Konstancja —
prababcia autora tej opowieści — ogniwo łączące dawne losy z teraźniejszością,
ślad pamięci wciąż żywej.
Brat Cyprian – cukiernik i spiskowiec
Cyprian Zabłocki, starszy brat Wincentego, nie był człowiekiem, który godził się na przeciętność ani milczał wobec niesprawiedliwości. Z zawodu cukiernik, z ducha – patriota i konspirator, prowadził życie, które łączyło codzienny trud pracy z odwagą działań w cieniu wielkiej historii.
Zaczynał skromnie — jako subiekt w cukierni w Białej Podlaskiej, ucząc się sztuki wypieku i słodyczy, które miały być jego przyszłością. Z czasem przeniósł się do Warszawy, gdzie założył własną cukiernię. Zapewne pachniało tam wanilią, migdałami i karmelem, ale za ladą nie stał wyłącznie cukiernik — stał człowiek, który nosił w sercu sprawę narodową.
W burzliwych latach 60. XIX wieku Cyprian wstąpił w szeregi organizacji narodowej. Polska, rozdarta między zaborców, tętniła wówczas szeptem spisków i wiarą w wolność. 20 listopada 1862 roku w Warszawie dokonano pierwszego zamachu organizacji tzw. sztyletników — narodowej żandarmerii podziemia. Ofiarą padł Paweł Felkner, naczelnik tajnego wydziału kancelarii namiestnika. Cyprian znał zamachowców osobiście i to właśnie on ukrył ich po udanej akcji.
Gdy wybuchło Powstanie Styczniowe, zbierał fundusze dla ochotników ruszających na pole walki, wspierał ich z ukrycia, jak mógł — pieniędzmi, schronieniem, słowem odwagi. Ale historia bywa bezlitosna wobec swoich bohaterów. Aresztowany i postawiony przed Audytoriatem Polowym, 26 sierpnia 1865 roku został skazany na sześć lat katorgi — ciężkiej pracy w fabrykach, w warunkach, które zabijały ciało szybciej niż czas. Po odbyciu wyroku miał zostać dożywotnio osiedlony na Syberii. Do końca kary jednak nie dotrwał. Zgasł 2 października 1869 roku, w wieku zaledwie 43 lat, w Jekaterynburgu na dalekim Uralu — z dala od domu, rodziny, zapachu ciasta i gwaru warszawskiej cukierni. Odszedł samotnie, ale nie bez śladu. Jego nazwisko dopisano do tych, którzy nie pytali, czy warto.
Ostatnie lata
Franciszek
Wincenty Zabłocki był człowiekiem, którego życie splotło się z losem polskiej
wsi. Choć przyszedł na świat jako potomek rodu szlacheckiego, nie było mu
pisane życie w dostatku i dworskiej elegancji. Los rzucił go do wsi Kosmale,
gdzie przez większość życia pracował jako gospodarz. Zamienił szlacheckie
dziedzictwo na lemiesz i pług, a rodzinny herb — na spracowane dłonie i
codzienny trud. Wychował dzieci, które rozeszły się po okolicznych wsiach,
zakładając własne domy i rody. Może z dumą patrzył, jak kolejne pokolenia
zapuszczają korzenie na tej samej ziemi.
Franciszek
zmarł 30 maja 1893 roku w Czajkowie, mając 64 lata. Odszedł wiosną, kiedy zboże
dopiero wschodzi, a ziemia pachnie nadzieją. Jego ciało złożono do grobu na
cmentarzu parafialnym w Kraszewicach 2 czerwca, w asyście księdza Piotra
Gutmana, proboszcza tutejszej parafii.
Tak
zakończył się żywot człowieka, który przebył długą drogę — z dworu do chaty, z
kart szlacheckiego rodowodu do zapisu w księdze zgonów wiejskiej parafii. Ale
choć miejsce się zmieniło, pozostała godność. Bo Franciszek Wincenty Zabłocki
żył nie w blasku herbów, lecz w cieniu drzew, które sam posadził — w prostocie,
która jest cnotą, i w pracy, która daje sens.
Tekla
Zabłocka przeżyła swojego męża Wincentego o jedenaście lat. Odeszła 19 sierpnia
1904 roku w Czajkowie, w kolonii Kosmale, mając za sobą 73 lata życia — życia
wpisanego w rytm polskiej wsi XIX wieku, pełnego trudów, znoju i niełatwej
codzienności. Jej ciało spoczęło w ziemi dwa dni później, 21 sierpnia,
odprowadzone przez księdza Piotra Gutmana i dwóch mężczyzn, którzy byli nie
tylko świadkami jej śmierci, ale i częścią jej rodziny — zięciów: Antoniego
Janasa, mojego pradziadka, oraz Wojciecha Boreckiego, rolników z Czajkowa.
Ostatnie
lata Tekla spędziła w domu córki, mojej prababci Konstancji Janas. Tam, w
cieple rodzinnego ogniska, z dala od wielkich spraw świata, dożywała swoich dni
— zapewne wśród modlitw, wspomnień i pracy.
🧬 Dzieciństwo i Młodość
-
5 IV 1829 – narodziny w dworze w Kuźnicy Grabowskiej
-
22 VII 1836 – śmierć ojca, Idziego Zabłockiego (Wincenty ma 7 lat)
-
15 XI 1836 – narodziny brata Teodora (urodzonego pośmiertnie)
-
18 V 1837 – śmierć niemowlęcia Teodora
-
5 V 1839 – powtórne małżeństwo matki z Janem Majchrowskim
-
1840–1847 – narodziny przyrodniego rodzeństwa z drugiego małżeństwa matki
💍 Małżeństwa i rodzina
-
29 X 1849 – ślub z Wiktorią Szala, wdową, zamieszkali w pustkowiu Szale
-
30 III 1851 – narodziny córki Balbiny
-
11 III 1854 – narodziny córki Józefy
-
4 XII 1854 – śmierć żony Wiktorii Zabłockiej
-
24 VI 1855 – ślub z Teklą Ptakowską, wdową po Karolu Ptakowskim
-
1856–1874 – narodziny 10 dzieci z drugiego małżeństwa
-
m.in. 1865 – córka Konstancja (moja prababcia),
-
🧱 Gospodarowanie i codzienne życie
-
lata 50.–80. XIX w. – prowadzenie gospodarstwa w Kosmalach (Kolonia Czajków)
⚔️ Losy rodziny
-
1869 – śmierć brata Stefana Cypriana Zabłockiego na zesłaniu w Jekaterynburgu (za działalność niepodległościową)
🕊️ Ostatnie lata i śmierć
-
30 V 1893 – śmierć Wincentego Zabłockiego w wieku 64 lat, w Kosmalach (Czajków)