Kurjer Warszawski dodatek poranny. R.68, nr 309 (7 listopada 1888)
Kurier Warszawski z 9 maja 1887 podawał przykład długowiecznej parafianki z Kraszewic. Wiele osób, które osiągnęły wiek 100 lat lub więcej, podkreśla znaczenie zdrowej diety, aktywności fizycznej i pozytywnego podejścia do życia. W XIX wieku był to szczególnie wyjatkowy przypadek
Żródło: Kurjer Warszawski. R.67, nr 127
jKurjer Warszawski. R.67, nr 127 (9 maja 1887)arszawski. R.67, nr 127 (9 maja 1887)
Święto Morza, które zainicjowano w 1932 roku, było wydarzeniem o charakterze państwowym, mającym na celu popularyzację tematyki morskiej oraz promocję Marynarki Wojennej i przemysłu stoczniowego. Główne obchody odbywały się w Gdyni, ale lokalne uroczystości organizowano również w innych miejscowościach. W 1933 roku wydarzenie to miało szczególny wymiar, przyciągając uwagę wielu społeczności.
Makieta statku „Ostrzeszów” umieszczona na platformie samochodu, prezentowana podczas uroczystości na rynku. Fotografia pochodzi z 1933 roku i została opublikowana w „Dodatku Fotograficznym” nr 27 (439) z dnia 3 lipca 1933 roku. Dokumentację wykonał Tadeusz Łuniewski.
Obchody miały na celu nie tylko uczczenie dostępu Polski do morza, ale także edukację społeczeństwa w zakresie znaczenia morza dla niepodległości i gospodarki kraju. Wydarzenia te były częścią szerszej kampanii prowadzonej przez Ligę Morską i Kolonialną, która dążyła do zaszczepienia w społeczeństwie "czucia morza" i promowania morskiej edukacji
Święto Morza było nie tylko okazją do lokalnych uroczystości, ale również manifestacją jedności narodowej i przywiązania do morza jako symbolu niepodległości i postępu. W całej Polsce, od Gdyni po miasta oddalone od wybrzeża, takie jak Ostrzeszów, organizowano parady, koncerty i inne wydarzenia, które miały na celu zbliżenie społeczeństwa do idei morskiej i podkreślenie znaczenia morza dla Polski .
Jednym z najbardziej charakterystycznych i pieczołowicie pielęgnowanych elementów kobiecego stroju ludowego były czepce – prawdziwe klejnoty kobiecej garderoby. Każda gospodyni miała ich kilka, starannie przechowywanych i zakładanych na wyjątkowe okazje. Pierwsze czepce kobiety otrzymywały w dniu ślubu – jako dar od matek, chrzestnych czy ciotek – symboliczny znak wejścia w nowy etap życia.
Do około 1910 roku na ziemi wieluńskiej królowały tzw. czepce „zwykłe” – z niewielkim denkiem i dwoma rzędami misternej, rurkowanej falbanki wykonywanej na krosienkach. Nosiło się je pod chustkami wiązanymi z tyłu w charakterystyczny sposób – z trzema luźno opuszczonymi końcami, zwanymi „trockami” lub „frędzlami” (znane również jako persówki lub razówki).
Po I wojnie światowej przyszła moda na coś znacznie bardziej wyszukanego – eleganckie, haftowane czepce tiulowe o okrągłym kształcie, powszechnie zwane „chłopkami”. Były symbolem szyku i dumy wiejskich kobiet – delikatne, misternie wykonane, a zarazem pełne wdzięku i tradycji.
Władysława Czesława Szmaj z domu Malinowska (1886–1951)
Moja prababcia, Władysława Czesława Szmaj z domu Malinowska, przyszła na świat 21 czerwca 1886 roku w Kuźnicy Grabowskiej – niewielkiej miejscowości otoczonej lasami i polami, gdzie życie płynęło spokojnym rytmem wiejskiej codzienności. Była córką swojej ziemi i epoki, kobieta pracowita, silna i oddana rodzinie.
7 listopada 1905 roku, mając 19 lat, wyszła za mąż za Jana Szmaja (1878–1953), pochodzącego z pobliskich Kraszewic. Ich ślub odbył się w tamtejszym kościele parafialnym, a małżeństwo pobłogosławił ksiądz Piotr Gutman. Tak rozpoczęła się wspólna droga dwojga ludzi, których połączyło nie tylko uczucie, ale też głębokie zakorzenienie w tradycji i wartościach.
Władysława i Jan osiedlili się w Kraszewicach, gdzie razem prowadzili gospodarstwo i wychowali sześcioro dzieci. Byli to:
Emilia (*1906, †1957) – najstarsza córka,
Czesław (*1909, †1995),
Helena (*1912, †2002),
Aniela (*1914, †1942),
Piotr (*1917, †1943),
Jan (*1924, †25 grudnia 1996) – najmłodszy z rodzeństwa.
Ich dom był pełen życia, pracy i codziennych trosk, ale i miłości, która pozwalała przetrwać trudne czasy – w tym dwie wojny światowe. Władysława była ostoją rodziny, kobietą ciepłą, a zarazem silną duchem, jak wiele kobiet tamtych lat.
Policja kaliska wespół z policją wieluńską ujęła we wsi Bigosy, w rej. post. pol. Kuźnica Grabowska, ukrywającego się w stodole gospodarza Załomskiego, poszukiwanego listami gończemi za szereg przestępstw niebezpiecznego bandytę, Śniadacza Piotra, pochodzącego ze wsi Giżyce. Wymieniony Śniadacz, według wszelkich danych, brał udział w napadzie i morderstwie, dokonanym na osobie ks. prob. Żurawskiego w Giżycach. Policja jest na tropie pozostałych sprawców napadu.
W międzyczasie Śniadacz dokonał oszustwa, pobierając od wieśniaków opłatę za przeprowadzenie ich przez granicę do Niemiec. Wywiezionych autobusami wieśniaków pozostawił w lesie na pastwę losu, poczem ulatniał się.
Śniadacz, dla zmylenia tropu policji, którego od dłuższego czasu obserwowała, potrafił robić po 40 kilometrów drogi dziennie, ukrywając się w lasach okolicznych i chałupach.
Bandyta prawdopodobnie stanie przed sądem doraźnym.
Zródło: Kurier Poznański 1932.04.23 R.27 nr 187
O zbrodni popełnionej na tej plebanii pisałem Szkice historyczne - Jerzy Krzywaźnia: Zbrodnia w Giżycach 1932
Plebania w Giżycach 1918 - 1932
Żródło: Jednostka - Szukaj w ArchiwachO zbrodni popełnionej na tej plebanii pisałem Szkice historyczne - Jerzy Krzywaźnia: Zbrodnia w Giżycach 1932
Piętnaście lat temu światło dzienne ujrzała pierwsza książka o historii naszej szkoły i miejscowości. Miałem przyjemność być jej autorem, a współautorką była moja koleżanka Barbara Cichosz. Szatę graficzną okładki stworzyła Jolanta Puchała.
Dziś, po 15 latach, publikacja ta stanowi wyjątkową pamiątkę, pełną wspomnień i cennych informacji. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście lub chcecie do niej wrócić, znajdziecie ją w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej – gotową do lektury i pobrania. Zapraszam do odkrywania historii na nowo!