Strony

Leon Nalepa - Autobiografia

Z okazji Dnia Nauczyciela przypominam autobiografię Leona Nalepę (1896-1985), wieloletniego kierownika szkoły w Kraszewicach a także nauczyciela SP im. Kard. Karola Wojtyły w Kuźnicy Grabowskiej. Przepracował w zawodzie pedagoga 52 lata!

                                                            Autobiografia
Urodziłem się 31 marca 1896 r. W Przyworach , gm. Czastary, wówczas w powiecie wieluńskim. Rodzice moi Karol i Agnieszka posiadali pięciohektarowe gospodarstwo rolne. Byłem piątym z kolei synem z siedmiorga rodzeństwa. Już od wczesnej młodości pomagałem w gospodarstwie. Gdy miałem pięć lat, starsza siostra zaczęła uczyć mnie abecadła, a następnie czytania za pomocą sylabizowania, co było dla mnie wielką udręką. W rodzinnej wsi nie było szkoły. Gdy zostałem siedmiolatkiem, ojciec zaczął mnie posyłać do tajnej szkółki. Uczył człowiek, Który latem wyjeżdżał na sezonowe roboty do Niemiec, a  zimą uczył dzieci. Uczyłem się również języka rosyjskiego obok mowy ojczystej i matematyki. Następnie jako dziesięciolatek zostałem skierowany do szkoły w Czastarach, odległych od Przywór o cztery i pół kilometra. Po dwuch latach nauki w tej szkole nauczyciel używał mnie do pomocy, gdyż były tam cztery oddziały i uczyły się razem. Po ukończeniu szkoły w Wieluniu. Szkoła ta – preparanda - przygotowywała do seminarium Nauczycielskiego. Po ukończeniu tej szkoły w roku 1914 złożyłem natychmiast podanie wraz z wymaganymi dokumentami do Państwowego Seminarium w Łęczycy. Wybuch pierwszej wojny światowej pokrzyżował mi plany. Przez pierwsze trzy lata pozostawałem przy rodzicach i złożyłem w Przyworach tajną szkołę. Uczyłem trzydzieścioro dzieci. Trzy razy w tygodniu chodziłem wieczorami do sąsiedniej wsi Nalepa, gdzie uczyłem dorosłą młodzież. Przede wszystkim matematyki, gdyż o ten przedmiot głównie im chodziło. W 1917 roku przerwałem nauczanie i sam zabrałem się do nauki. Chodziłem codziennie do profesora Rogozinskiego, który mieszkał w Mieleszynie. On uczył mnie matematyki, a jego siostra języka polskiego, niemieckiego i francuskiego. Przerabiałem program klasy czwartej.
   Po powstaniu Tymczasowej Rady Regencyjnej nauczanie przyjęli Polacy. W miastach powiatowych powstały inspektoraty szkolne, które organizowały szkolnictwo. Złożyłem podanie o przyjęcie mnie na nauczyciela. Skierowano mnie do gimnazjum w Wieluniu z prośbą przeegzaminowanie mnie. Po pomyślnym złożeniu egzaminu – z dniem 15 marca 1919 roku – zostałem mianowany na nauczyciela w Dębiczach. W roku 1920 wstąpiłem do wojska i brałem udział w wojnie 1919/20. Zostałem zwolniony w styczniu 1921 roku. Wróciłem do Dębicz, ale z początkiem nowego roku szkolnego (1921/22) zostałem na własną prośbę przeniesiony do Kraszewic. Dokształcałem się na wakacyjnych kursach nauczycielskich. W okresie międzywojennym - jednoklasową tamtejszą szkołę rozwinąłem do siedmioklasowej, czyli trzeciego stopnia. Pracę kierownika szkoły zawsze łączyłem z szerokim frontem działalności społecznej w radzie gminnej, ZNP, OSP, Strzelcu, ZMW, PR oraz sporcie i ZHP. W przeszło dwutysięcznej wsi rósł pęd do nauki, kultury, wiedzy rolniczej i aktywności społecznej.
    W czasie okupacji hitlerowskiej prowadziłem tajne nauczanie. Należałem do Armii Krajowej. Moje mieszkanie bywało miejscem nielegalnych spotkań i punktem kolportażowym podziemnej prasy.
    Po odzyskaniu wolności przystąpiłem do zorganizowania szkoły. Niezależnie od tego brałem czynny udział w tworzeniu organów władzy ludowej. Przez pierwsze trzy powojenne lata byłem przewodniczącym gminnej rady narodowej.
   W roku 1953 zostałem przez władze oświatowe zmuszony do opuszczenia Kraszewic, gdzie pracowałem przez 32 lata. Musiałem złożyć podanie o przeniesienie. Otrzymałem posadę kierownika szkoły w Ostrowie Kaliskim. Tam po trzech latach za wyróżniającą pracę otrzymałem Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Po 1956 roku zostałem zrehabilitowany przez specjalną komisję, która stwierdziła, że niesłusznie usunięto mnie z Kraszewic. Mieszkańcy tej wsi podjęli usilne starania , abym wrócił do nich na dawne stanowisko; byłem tym niezmiernie usatysfakcjonowany , ale ze względu na podeszły wiek – odmówiłem.
Po uzyskaniu praw emerytalnych w 1969 roku opuściłem po szesnastu latach i przeniosłem się do Kuźnicy Grabowskiej, gdzie syn Kazimierz był kierownikiem szkoły. Tam jeszcze pracowałem przez trzy lata jako nauczyciel kontraktowy – w wymiarze ośmiu godzin tygodniowo. Reasumując to wszystko stwierdzam, że w zawodzie nauczycielskim przepracowałem 52 lata. Uważam, że życia nie zmarnowałem.