Strony

4 września 2025

Jan Plichta (1914–1941) z Głuszyny – więzień niemieckiego KL Mauthausen-Gusen

Jan Plichta urodził się 27 grudnia 1914 roku (według innych źródeł 27 listopada 1914) w Głuszynie (pow. Kalisz). Był synem Józefa Plichty i Katarzyny z domu Więcław. Wychowywał się w rodzinie o polskich korzeniach i wyznaniu rzymskokatolickim. Jako dorosły mieszkał w Zagórnej (pow. Kalisz) i pracował jako rzeźnik.

W lutym 1940 roku Jan został aresztowany przez żandarmerię niemiecką z posterunku w Brzezinach za próbę wstąpienia do wojska polskiego. Trafił najpierw do więzienia w Kaliszu, a następnie został przeniesiony do więzienia w Sieradzu.

16 stycznia 1941 roku przewieziono go do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen, gdzie otrzymał numer więźnia 2262. Pobyt w obozie trwał kilka miesięcy. Według dokumentów Jan Plichta zmarł 7 września 1941 roku (inne źródła podają 12 sierpnia 1941 roku) w KL Mauthausen-Gusen.


GUSEN: granit i śmierć, pamięć i zapomnienie — Google Arts & Culture


KL Mauthausen-Gusen

Obóz koncentracyjny Mauthausen-Gusen, położony w Austrii, był jednym z najcięższych niemieckich obozów w czasie II wojny światowej. Założony w sierpniu 1938 roku, od początku pełnił funkcję miejsca „eksterminacji przez pracę”. Więźniowie, w tym liczni Polacy, zmuszani byli do katorżniczej pracy w kamieniołomach i fabrykach zbrojeniowych.
Śmiertelność była niezwykle wysoka – szacuje się, że z około 190 tysięcy więźniów, którzy przeszli przez Mauthausen i podobóz Gusen, ponad połowa nie przeżyła. Obóz został wyzwolony przez wojska amerykańskie 5 maja 1945 roku.


Źródła

  • Polski Czerwony Krzyż: PCK 4941 KL Mauthausen Gusen listy transportowe

  • Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej: IPN GK 131/6, IPN Ld 496/1, IPN Po 834/100-102

  • KZ-Gedenkstätte Mauthausen



3 września 2025

Z Czajkowa i Mielcuch do Buchenwaldu – tragiczne losy Antoniego Szczygła i Franciszka Bolka

Antoni Szczygieł i Franciszek Bolek to dwaj młodzi mężczyźni, którzy stali się ofiarami terroru niemieckiej okupacji. Jesienią 1939 roku trafili do obozu koncentracyjnego Buchenwald – jednego z najokrutniejszych miejsc kaźni III Rzeszy. W ciągu zaledwie kilku tygodni obaj zginęli, a ich nazwiska znalazły się na długiej liście ofiar wojny.

Antoni Szczygieł (1906–1939) 

Antoni Szczygieł urodził się 19 maja 1906 roku w Czajkowie (pow. wieluński). Był synem Idziego Szczygła (ur. 1874) i Józefy Cegiełki (ur. 1883). Miał dziewięcioro rodzeństwa: Mariannę (ur. 1902), Jana (ur. 1903), Józefę (ur. 1908), Pelagię (ur. 1909), Piotra (1912–2001), Idziego (ur. 1914), Szczepana (1916–2001) oraz Katarzynę (ur. 1918).

Po wybuchu II wojny światowej Antoni został aresztowany i przewieziony do obozu koncentracyjnego Buchenwald. Trafił tam 14 października 1939 roku (inne źródła podają 16 października) jako więzień polityczny, oznaczony numerem 9810.

Pobyt w obozie trwał niespełna dwa miesiące. 9 grudnia 1939 roku Antoni Szczygieł zmarł z powodu niewydolności serca. Zwłoki zostały skremowane 11 grudnia 1939 roku w krematorium w Weimarze.


Franciszek Bolek (1917–1939)

Franciszek Bolek urodził się 18 września 1917 roku w Mielcuchach (pow. wieluński). Był synem Szymona Bolka (1867–1938) i Marianny Gołdyn (1876–1945). Pochodził z licznej rodziny – miał starsze rodzeństwo: Władysława (1893–1894), Jakuba (1895–1898), Władysławę (1897–1952), Stanisława (ur. 1900), Stanisławę (1902–1903), Józefa (ur. 1904), Katarzynę (ur. 1906), Jakuba (1909–1976) i Emilię (1911–1999).

Został uwięziony w Buchenwaldzie 15 października 1939 roku. Nadano mu numer 8708. Zmarł w obozie 30 grudnia 1939 roku. Brak szczegółowych danych o przyczynach jego śmierci.



Brama wejściowa (Gate Building) – reprezentatywny widok wejścia do obozu, symbol terroru i kontroli

Buchenwald – jeden z największych obozów na terenie III Rzeszy

Obóz koncentracyjny Buchenwald powstał w lipcu 1937 roku niedaleko Weimaru w Turyngii. Był jednym z największych niemieckich obozów koncentracyjnych, przez który przeszło ponad 250 tysięcy więźniów różnych narodowości, w tym wielu Polaków, szczególnie represjonowanych w pierwszych miesiącach okupacji. W obozie panowały nieludzkie warunki – głód, choroby, niewolnicza praca i brutalne traktowanie więźniów przez SS. Szacuje się, że życie straciło tam około 56 tysięcy osób.

Historia Antoniego Szczygła jest jednym z wielu tragicznych losów mieszkańców ziemi wieluńskiej, którzy padli ofiarą niemieckiego terroru. Dzięki zachowanym dokumentom i świadectwom możliwe jest dziś przywrócenie pamięci o nim oraz o tysiącach innych więźniów Buchenwaldu.

Źródła: Oddziałowe Archiwum IPN w Łodzi (IPN Ld 1/151), baza ITS Arolsen, Gedenkstätte Buchenwald, Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Józef Baś (1905–1942) – ofiara niemieckiego obozu Stutthof z Kraszewic

Losy Józefa Basia to jedna z wielu tragicznych historii mieszkańców ziemi wieluńskiej podczas II wojny światowej. Urodzony w Kraszewicach, aresztowany przez Gestapo i osadzony w obozie koncentracyjnym Stutthof, zginął tam w sierpniu 1942 roku. Jego życie i śmierć są świadectwem dramatu tysięcy Polaków prześladowanych przez niemieckiego okupanta.

Józef Baś (w dokumentach występuje również jako Josef) przyszedł na świat 21 stycznia 1905 roku w Kraszewicach (według niektórych źródeł (błędnie) w Kraszkowicach, pow. Wieluń) jako syn Józefa i Antoniny Latuszek. Przed zatrzymaniem mieszkał w Maxtal, powiat Bydgoszcz. Został aresztowany przez Gestapo w Bydgoszczy i 17 grudnia 1939 roku trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof, gdzie otrzymał numer więźnia 8473. W obozie spędził ponad dwa i pół roku, odnotowano również jego pobyt w szpitalu obozowym od 29 lipca 1942 roku. Zginął w Stutthofie 3 sierpnia 1942 roku

Informacje o nim pochodzą z archiwów Muzeum Stutthof w Sztutowie oraz bazy danych ITS Arolsen.

Stutthof – miejsce kaźni tysięcy ofiar


Wejście do obozu Stutthof (tzw. „Death Gate”)

Obóz koncentracyjny Stutthof był pierwszym i najdłużej działającym niemieckim obozem koncentracyjnym na ziemiach polskich. Powstał 2 września 1939 roku na obrzeżach Wolnego Miasta Gdańska jako miejsce internowania polskiej inteligencji i działaczy społecznych z Pomorza. Wkrótce został rozbudowany i przekształcony w obóz koncentracyjny o rozbudowanej infrastrukturze terroru.

W Stutthofie osadzono ponad 110 tysięcy więźniów różnych narodowości, w tym Polaków, Żydów, Rosjan i obywateli wielu innych krajów okupowanej Europy. Szacuje się, że około 65 tysięcy osób straciło tam życie w wyniku głodu, chorób, niewolniczej pracy i egzekucji. Stutthof stał się symbolem brutalności okupanta i jednym z najważniejszych punktów niemieckiego systemu eksterminacji ludności na ziemiach polskich.

Historia Józefa Basa to tylko jedna z wielu dramatycznych kart historii tego miejsca. Jego los, podobnie jak los tysięcy innych więźniów, przypomina o cenie, jaką Polska zapłaciła za wolność.


29 sierpnia 2025

Wojenne wspomnienia Franciszka Słodowicza

 Wojenne wspomnienia Franciszka Słodowicza


Franciszek Słodowicz z żoną (czerwiec 2000)

Urodziłem się 12 maja 1929[1] w Mielcuchach[2] z ojca Józefa i matki Anny z Pacynów.
W wieku 5 lat zmarł mój tata[3] i zostaliśmy sami z mamą i bratem. Zajmowaliśmy się kilkuhektarowym gospodarstwem.

Po wybuchu wojny pozostawaliśmy na gospodarstwie do 1944 r. Wtedy pojawili się Niemcy i dali nam kilka minut na spakowanie. Zabrano nas na stację kolejową do Grabowa[4]. Załadowano nas do wagonów bydlęcych i zawieziono do Łodzi- Radogoszcz. Razem z nami wieziono mieszkańców okolicznych wsi: Michałowa, Mielcuch i Klonu. Na placu w Radogoszczy okazało się, że nie ma naszych dokumentów wywozowych. Te jednak Niemcy uzupełnili.

W obozie przejściowym byliśmy 6 dni. Potem załadowano nas ponownie do wagonów i zawieziono do Austrii do miejscowości Graz i umieszczono w obozie. Po czterech tygodniach przewieziono nas do miejscowości Knittelfeld [5]. Tam pojawili się niemieccy gospodarze. Mnie i mamę zabrał Sebastian Mesler, który mieszkał w Judenburgu[6]. Prowadził gospodarstwo rolne i musieliśmy pomagać we wszystkich pracach. Sebastian Mesler był człowiekiem gburowatym i wybuchowym ( krzyczał i wyzywał o byle co). W gospodarstwie była tez żona i córka. To były dobre kobiety. Pomagałem im przy dojeniu krów, za co ukradkiem dawały mi trochę mleka, co przy skąpym wyżywieniu było na wagę złota. Gospodyni często broniła mnie przed mężem. Ich syn był na wojnie (walczył w Rosji). Gdy kończyła się wojna i wracał do domu, 6 km od domu zastrzelili go Rosjanie.

W grudniu 1944 zjawił się Wachman i zabrał mnie na stacje kolejową, gdzie było już kilka takich jak ja. Załadowano nas do wagonów osobowych i zawieziono do Jugosławii. Podzielili na 15-to osobowe grupy. W każdej był jeden Polak, 14-tu Rosjan i niemiecki nadzorca. Polaków traktowano lepiej, ale Rosjan strasznie. Praca była potwornie ciężka, ponieważ drążyliśmy w górze tunel. Praca była ponad siły kilkunastoletniego chłopca a jedzenie bardzo ubogie. Przeżyłem tylko dlatego, że niemiecki dozorca, dzielił się w ukryciu swoim chlebem.

Około marca nadciągnęły wojska rosyjskie i Niemcy musieli się wycofać. Nas zapytano, gdzie chcemy jechać. Ponieważ moja mama została u niemieckiego gospodarza, więc chciałem do niej wrócić. Wracaliśmy pieszo i koleją, jeśli były niezniszczone tory.

Po powrocie do gospodarza pracowaliśmy niewolniczo do końca wojny. Te tereny wyzwoliły wojska kanadyjskie i jeśli ktoś chciał mógł wyjechać do Kanady. Moja mama nie chciała o tym słyszeć, chciała wracać do domu.

Po wyzwoleniu gospodarz musiał odstawić nas na stacje kolejową, gdzie zajęły się nami służby wojskowe. Pierwsze 15 km pokonaliśmy pieszo, bp tory zostały zniszczone.  Od następnej stacji pociągi już kursowały i bydlęcymi wagonami przetransportowano nas na Węgry. Tam umieszczono nas w stodołach, spędziliśmy tam 6 tygodni. Dbało o nas wojsko, ale wiele sympatii okazywała ludność cywilna.

Ostatni etap z Węgier do Grabowa trwał około tygodnia.



Przepustka wystawiona przez Punkt Przyjęcia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Sanoku dla Anny Słodowicz z dnia 14 sierpnia 1945r


Zaświadczenie Punkt Przyjęcia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Sanoku wystawione dla Franciszka Słodowicza.

Gospodarstwem w tym czasie zajmował się mój brat Stanisław.

Najstarszy brat Franciszka, Stanisław z dziećmi

Wiele pomocy po wojnie otrzymaliśmy od rodziny Kuźników i Żeleźnych z Czajkowa. Szybko tez znalazłem pracę w Lasach państwowych prowadząc jednocześnie gospodarstwo.

Franciszek Słodowicz z żoną Marianną

                                                              Franciszek Słodowicz z dziećmi

Franciszek Słodowicz przy pracy w gospodarstwie


opr. 9 czerwca 2020



[1] Autor wspomnień – Franciszek Słodowicz urodził się 12 maja 1929 z ojca Józefa Słodowicza ( l.52) i Anny z Pacynów (l.32) w Mielcuchach. Świadkami urodzenia byli: Piotr Zagórny (56) i Józef Pacyna (55). Został ochrzczony 14 maja 1929 a chrzestnymi byli: Franciszek Cegiełka i Pelagia Kuświk. Franciszek Słodowicz zmarł 8 października 2013r. w domu rodzinnym przy swoich dzieciach i wnukach.

[2] Mielcuchy- w 1929r. wieś w gminie Kuźnica Grabowska z siedzibą w Czajkowie, powiat wieluński, województwo łódzkie .

[3] Józef Słodowicz  ur.  ok. 1874 w Czajkowie (syn Mateusza i Karoliny z Ziembickich) zmarł 13 stycznia 1934r o 7 rano w Mielcuchach na gruźlice. Pozostawił po sobie zonę Annę z Pacynów. Świadkami zgonu byli gospodarze: Wojciech Pacyna (48) i Franciszek Cichalski (45) . Pogrzeb odbył się w Czajkowie 15 stycznia o godz. 11

[4] Obecnie Grabów nad Prosną – miasto w województwie wielkopolskim, w powiecie ostrzeszowskim,

[5] Knittelfeld – obecnie miasto w Austrii, w kraju związkowym Styria, w powiecie Murtal.

[6] Judenburg – obecnie miasto powiatowe w Austrii, w kraju związkowym Styria, siedziba powiatu Murtal.

Wspomnienia zostały spisane w domu Franciszka Słodowicza w Michałowie. Spisały je wnuczki: Monika Kurek-Pacyna i Alicja Kurek-Szala – córki Barbary Kurek z domu Słodowicz, córki Franciszka Słodowicza.