Strony

6 maja 2021

Bliskie pogranicze - autor p. Stanisław Jeziorny

Polecam przekrojowy esej historyczny p. Stanisława Jeziornego  opisujący różnice kulturowe, gospodarcze i ekonomiczne pogranicza byłego zaboru pruskiego i rosyjskiego

Rzeka Prosna aczkolwiek nie należąca do największych rzek w Polsce była świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Nas interesuje jej środkowe dorzecze. Przy rzekach tworzyły się osiedla ludzkie i tak nad Prosną - Bobrowniki (1238), Ostrów (1293) zwany później kaliskim, Grabów- wieś (1240) oraz Giżyce (ca 1357). Giżyce były zapewne miejscowością starszą gdyż do 1358 roku były własnością arcybiskupów gnieźnieńskich. Historia tych okolic mówi nam, że już od X wieku rzeka była granicą. Z lewej jej strony były wpływy polityczne Czech i przynależność do Śląska, podczas gdy prawa strona należała do Wielkopolski.(Patrz atlas historyczny Polski). Około 1250 roku ziemie z obu stron rzeki należały do Ziemi Gnieźnieńsko- Kaliskiej. Niemniej jednak przynależność diecezjalna pozostała bez zmian. Ziemie z lewej strony rzeki podlegały biskupstwu wrocławskiemu ( z niewielkimi wyjątkami). Tymczasem ziemie z prawej strony - do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego.
Po odbiciu ziem przez króla Władysława Jagiełłę w 1396 roku z rąk księcia Władysława Opolskiego
Grabów znalazł się w Ziemi Wieluńskiej. Tymczasem osady z prawej strony Prosny (Giżyce, Kraszewice) należały do Ziemi Kaliskiej, aż do połowy XVI wieku (1564). Około 1460 roku powstało starostwo grabowskie do którego należały osady w okolicach Grabowa i Mikstatu.
Co to znaczy starostwo? Otóż w 1300 roku król Wacław II aby mieć lepszy nadzór nad ziemiami królewskimi powołał tzw starostwa ze starostami jako urzędnikami królewskimi na czele. Urząd starosty przyjął się na ziemiach polskich i król Władysław Łokietek nadal utrzymywał urząd starosty.
Po 1564 roku do starostwa grabowskiego dołączone zostały wsie Kraszewice i Czajków.
Z upływem czasu na terenie starostwa powstały trzy tzw. klucze stanowiące oddzielne enklawy. Był więc klucz grabowski z siedzibą starosty, klucz kotłowski (mikstacki) oraz największy obszarowo klucz kuźnicki na bazie siedzib byłych kuźników Roztogów.
W XVI wieku mieliśmy więc dobra królewskie zarządzane przez starostę, oraz dobra prywatne w Giżycach, Bobrownikach, Skrzynkach, Książenicach, Przedborowie i inne. Dobra Skrzyneckie stanowiły jedność z Bobrownikami. Ciekawostką jest że wsie Ostrów (kaliski), Zagórna i Pieczyska należały do miasta Kalisza. Kościoły istniały w Grabowie, Kotłowie, Mikstacie, Doruchowie w Giżycach i Kraszewicach. Duże zmiany nastąpiły pod koniec XVIII wieku. Polska utraciła niepodległość.
Nasze ziemie (całe starostwo) od 1793 roku znalazło się w państwie pruskim (niemieckim). W 1807 roku po 14 latach przynależności do Prus włączeni zostaliśmy na 8 lat do Księstwa Warszawskiego utworzonego przez Napoleona. Po przegranej wojnie Napoleona z Rosją w 1812 roku od 1815 roku
(po kongresie wiedeńskim) rzeka Prosna stała się granicą państwową pomiędzy Prusami a Rosją.
Ziemie z lewej strony rzeki znalazły się pod panowaniem pruskim (niemieckim) natomiast z prawej strony miejscowości włączono do tzw. Królestwa Polskiego – marionetkowego kraju podległego Rosji.
Ten okres – okres zaborów trwał ponad 100 lat i odcisnął głębokie piętno na mieszkańcach byłego starostwa grabowskiego. Zmieniły się przynależności administracyjne i parafialne. W 1816 roku całe dobra Skrzyneckie włączono do parafii (wikariatu wieczystego) w Kraszewicach. Od parafii giżyckiej odeszły lewobrzeżne wsie rzeki Prosny takie jak Zamość, Biernacice, Raduchów i inne.
Przedostanie się do pobliskiego Grabowa to było już przekroczenie granicy państwowej. Początkowo Prusacy rygorystycznie korzystali z izolacji „swoich” miejscowości od Królestwa Polskiego. Później jednak rozwinął się handel przygraniczny - ten legalny i nielegalny. Nie było już własności królewskich bo króla polskiego nie było. Wszystko wokół było własnością prywatną. Dwór w Skrzynkach należał do dziedzica – jednocześnie wójta do którego należały wsie Skrzynki, Dębicze, Zawady, Kiełpiń, oraz Kopeć. W efekcie tworzenia się folwarków na terenie dóbr skrzyneckich powstały folwarki w Skrzynkach, Kopciu oraz w Kiełpiniu. Później (po 1861 roku) do majątku w Skrzynkach należały wsie Brzeziny nad Prosną, Plęsy, Spóle, Foluszczyki, Cegiełka z folwarkami w Brzezinach i Plęsach.
Z upływem lat z pozoru podobne do siebie wsie z obu stron Prosny zaczęły się różnicować. Po stronie niemieckiej (pruskiej) chłopi uzyskali prędzej uwłaszczenie. Początki uwłaszczenia były już w latach 20-tych XIX wieku. Prawo pruskie nie popierało rozdrobnienia gospodarstw chłopskich. Nadmiar wiejskiej siły roboczej likwidowano poprzez zatrudnianie w folwarkach, a przede wszystkim na Śląsku
który przecież był w tym samym państwie. Pomimo stopniowego uwłaszczania chłopów odebrano im możliwości korzystania z serwitutów. Możliwość gospodarowania na swoim sprawił, że samopoczucie chłopów było znacznie lepsze od samopoczucia chłopów z tej strony Prosny.
Gorzej było z utrzymywaniem tradycji i kultury regionalnej. Po prawej stronie Prosny do lat 70-tych XIX wieku posługiwano się językiem polskim. Tradycyjne więc były uroczystości te wiejskie jak i rodzinne. W zaborze pruskim zabroniono rejestracji USC w języku polskim. Księża i tak ominęli ten przymus stosowania języka niemieckiego i zastosowali łacinę. W Poznańskim od 1824 roku zaczęto ograniczać używanie języka polskiego w urzędach i szkołach. Z upływem lat germanizacja Poznańskiego stała się jednym z głównych celów polityki niemieckiej. Podkreślając negatywy takiej polityki dla Polaków – pozytywnie należy oceniać likwidację analfabetyzmu- ale przecież w języku niemieckim. Porównując szkolnictwo we wszystkich zaborach wg danych z 1897 roku trzeba przyznać, że na 1000 mieszkańców w zaborze niemieckim było 193 uczniów , w zaborze austriackim
129 uczniów, a najmniej w zaborze rosyjskim do którego należały prawobrzeżne gminy rzeki Prosny
bo tylko 30 uczniów na 1000 mieszkańców. W naszych stronach z obu stron Prosny istniały szkoły elementarne jedno lub dwuklasowe.
Po upadku Powstania Styczniowego również i w naszych stronach wprowadzono obowiązkowo język rosyjski. Po polsku – dzieci mogły się uczyć czytać i pisać przy parafiach. Deficyt ludzi wykształconych
w naszych stronach widoczny był tuż po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Otóż w Kraszewicach i całej gminie znaczny procent nauczycieli stanowili Ukraińcy. Dlaczego? – Bo w Galicji było więcej ludzi wykształconych.
Jak widać z powyższego poziom oświaty po lewej stronie Prosny był wyższy, chociaż utrwalał język niemiecki. Porównując infrastrukturę po obu stronach rzeki zdecydowanie korzystniej wypadają lewobrzeżne wsie. Drogi utwardzone z Ostrzeszowa do Grabowa, z Ostrowa do Grabowa oraz z Doruchowa do Grabowa były wykonane jeszcze w czasach zaboru niemieckiego. Pierwszą brukową drogę z Grabowa do Kraszewic wykonano w latach 1934 – 1938. Podobnie budowano drogę z Grabowa do Giżyc.
Uruchomienie kolei do Grabowa w 1910 roku stało się „oknem na świat” dla całego regionu.
Zabudowania mieszkalne, gospodarcze oraz inne z lewej strony Prosny były w większości murowane, podczas gdy w „Kongresówce” w dużej części drewniane a nawet pod strzechą. Na terenie gmin Skrzynki, Kuźnica Grabowska i Ostrów Kaliski notowano więcej przestępstw. Były to najczęściej kradzieże. Rozboje i kradzieże występowały jeszcze w okresie międzywojennym. Można to nazwać plagą. Dlaczego tak było? Otóż w naszych stronach było dużo biedoty nawet tej bezrolnej. Nie wszyscy mieli możliwości szukania pracy na Zachodzie.
Skąd powstała nazwa „Bose Antki”? Otóż u ludzi biednych buty służyły do chodzenia na wyjątkowe okazje. Często szli do kościoła boso aby tuż przed wejściem do świątyni założyć buty. Robili tak, aby nie zniszczyć butów i w ten sposób zaoszczędzić. W okresach jesienno- zimowych na „co dzień” chodziło się w trepach o drewnianych podeszwach. Zrozumiałym jest, że nie wszyscy tak chodzili.
Chodziła tak biedota której na „Zaprośniu” było dużo.
Czy należy się wstydzić biedy? Myślę, że w naszym przypadku- nie. To nie nasza wina- szczególnie ludzi prostych, że historia tak z nami postąpiła. Byliśmy przecież przedtem jednym społeczeństwem z obu stron Prosny. Do dziś mieszkańcy powiatu sieradzkiego mówią na nas „grabowskie” a wulgarniej – Grabusy. Bierze się to stąd, że w przeszłości należeliśmy do starostwa grabowskiego.
Co jeszcze nas różniło oprócz rzeki Prosna? Otóż często strona poznańska zarzuca nam, że mieliśmy dużą populację Żydów. A to nieprawda. Przed rozbiorami więcej Żydów było w Grabowie. Tam powstała bożnica, szkoła żydowska oraz cmentarz. W naszych stronach najwięcej Żydów umiejscowiło się pod koniec XIX wieku kiedy to w środkowych guberniach rosyjskich nastąpił pogrom Żydów. Większość uciekinierów żydowskich osiedliło się w zachodnich guberniach – w tym właśnie w naszych gminach i miastach. Przygraniczny handel kwitł właśnie najbardziej w tym okresie.
Rosjanie ustalili tzw „pas przygraniczny” na 21 wiorst tj. ca 20 kilometrów od granicy z Niemcami.
W tym pasie mieściły się gmina Skrzynki w Kraszewicach, gmina Kuźnica Grabowska oraz gmina Ostrów Kaliski w Brzezinach. Gminy wydawały 150 – 200 przepustek rocznie każda. Przepustki umożliwiały przekraczanie granicy na roboty sezonowe w Niemczech na kilka tygodni. Na dłuższy pobyt do 10,5 miesiąca trzeba było mieć paszport. Paszporty również wydawano w przygranicznych urzędach gminnych. Druki paszportowe były podpisywane „In blanco” przez naczelnika powiatu.
Niemcy przyjmowali do pracy również ludzi bez przepustek i paszportów, ale takim osobom dużo mniej płacili za wykonywaną pracę. Korupcji- która chociaż w mniejszym stopniu istnieje do dziś, uczyliśmy się od zaborców. Otóż zarówno przepustki jak i paszporty powinny być wydawane „za darmo”. Urzędnicy w gminach i powiatach brali jednak pieniądze- 15 kopiejek za przepustkę i 1 rubla za paszport. Możliwość otrzymania przepustek lub paszportów w gminach przygranicznych była powodem innej korupcji. Otóż ludzie z dalszych powiatów od granicy niemieckiej starali się chociaż czasowo zameldować się u kogoś z gmin przygranicznych. Na tym korzystali niektórzy mieszkańcy naszych gmin, a także urzędnicy gminni. W ten sposób zarówno urzędnicy jak i właściciele domów w których zameldowali się przybysze z innych powiatów dorabiali się majątku. Przekraczanie granicy przez mieszkańców zaboru niemieckiego odbywało się rzadziej , chociaż na tych samych zasadach.
Przepustki bowiem wydawała również strona niemiecka.
Podsumowując okres zaborów to stwierdzić trzeba, że miejscowości po stronie niemieckiej były bardziej rozwinięte od prawobrzeżnych. Pozytywem z prawej strony Prosny było utrzymywanie języka polskiego. Rodowitych Rosjan w naszych stronach było bardzo mało. Byli to przeważnie urzędnicy powiatowi, sądowi oraz policja. Po stronie poznańskiej Niemców było znacznie więcej - nie tylko w urzędach i szkołach, ale wśród zwykłej ludności. W 1918 roku do narodowości niemieckiej w Grabowie przyznawało się 16-20 % mieszkańców. Dla wyznawców ewangelickich wybudowany był nawet kościół. Były takie powiaty jak kępiński czy nowotomyski gdzie Niemców było 70%.
Do dzisiaj wiele nazwisk mieszkańców z Poznańskiego jest pochodzenia niemieckiego. Wynikało to z mieszanych małżeństw.
Okres międzywojenny nie wpłynął na integrację nadprośniańskich miejscowości. Wpływ na to miał zapewne nie zmieniony podział administracyjny. Tutaj były powiaty wieluński i kaliski, natomiast w 1932 roku zlikwidowano powiat ostrzeszowski. Różnica gospodarcza między regionami niewiele się zmieniła. Zmieniła się na korzyść sytuacja oświatowa w miejscowościach na wschód od Prosny.
Powstawały 7-klasowe szkoły powszechne i stopniowo likwidowano analfabetyzm. Nadal jednak głównym ośrodkiem gospodarczym dla regionu był Grabów ze swoją stacją kolejową, oraz cotygodniowymi targami. Drugą wojnę światową mieszkańcy z obu stron Prosny przeżywali podobnie. Wielu mieszkańców Grabowa i okolic wstrzymywało się z podpisaniem volkslisty ze względu na niebezpieczeństwo wcielenia do Wehrmachtu. Cały teren włączony został do Niemiec jako tzw Kraj Warty.
Korzystne zmiany szczególnie w miejscowościach na wschód od Prosny nastąpiły po II wojnie światowej. Już w latach 50-tych wypalano cegłę i budowano budynki murowane z cegły oraz z pustaków cementowych. Po stronie poznańskiej takiego boomu nie było bo budynki murowane już były. Korzystne ubezpieczenia budynków w PZU dla gospodarstw chłopskich powodowały, że niektórzy rolnicy życzyli sobie , aby doszło do wyładowań atmosferycznych. Stąd może (wg mnie złośliwe) epitety strony poznańskiej- „Pomarańczowe strony”. Nazwa wzięła się od koloru łun pożarów w naszych stronach. „Tak, czy owak” zabudowania nasze zmieniały się szybko wyrównując z biegiem lat różnicę między mieszkańcami z obu stron Prosny. Oceniając „z grubsza” różnicę między tymi mieszkańcami – przedstawia się następująco:
Strona poznańska – pracowitość ludzi dla rozwoju swoich gospodarstw.
Kongresówka – duże zaangażowanie społeczne mieszkańców. Budowa wodociągów, szkół, remiz strażackich, stadion, elektryfikacja i inne. Od 1984 roku budowa dróg na dużą skalę.
Strona poznańska – główny cel gospodarczy – „najważniejsza jest ekonomia”
Kongresówka – bezinteresowna pomoc sąsiedzka szczególnie przy pracach rolniczych.
Strona poznańska – obojętność mieszkańców na zmianę granic gmin czy powiatów.
Kongresówka – wielkie zainteresowanie przynależnością do gmin czy powiatów. Były nawet możliwe
„walki” o siedzibę gminy.
Stereotyp mieszkańca „Poznańskiego” widziane oczami Zaprośniaka. W grupie kolegów „Poznaniak” pali swoje papierosy nie częstując kolegów. Przy staraniach o inwestycje społeczne mieszkańcy „Zaprośnia” gościli decydentów. Poznaniacy – nie. Przykładem mogą być wyjazdy służbowe urzędników powiatowych z Ostrzeszowa do gmin. Wszyscy chcieli jechać na Zaprośnie gdzie u pana Dusia w Czajkowie oraz pana Kowalczyka w Kraszewicach czekały zastawione stoły. Ludzie z tej strony Prosny mieli to „we krwi”, gdyż ciągle musieli przekupywać władze zaborcze przy załatwianiu czegoś.
Powojenny rozwój wsi prawobrzeżnych powoli doganiał Poznańskie szczególnie w kwestii infrastruktury. Dwie pompy na środku brukowanego rynku w Grabowie do lat 70-tych XX wieku stały się symbolem rozwoju gospodarczego Grabowa. Inaczej przedstawiała się kwestia rolnictwa. Tutaj trzeba oddać hołd pracowitości rolników poznańskich. Sprzyjającym argumentem było też prawdopodobnie mniejsze rozdrobnienie gospodarstw. Obecnie – różnica między regionami wyrównała się. Jesteśmy przecież jednym narodem o tych samych korzeniach. Trzeba również zwrócić uwagę na to, że Grabów i Ostrzeszów to nie te same miasta co kilkadziesiąt lat temu.
W Grabowie więcej jest mieszkańców z Zaprośnia aniżeli rodowitych Grabowian. Niech tak zostanie.
Niech nie dzieli nas „buta pruska” od „bałaganiarstwa ruskiego”.
Kraszewice 03.05.2021
Z poważaniem
Stanisław Jeziorny