Strony

21 czerwca 2020

Jan Kanty Wierzbicki (1786-1828)- wójt i posesor Ostrowa Kaliskiego i Kuźnicy Grabowskiej


Najstarszą materialnym śladem dziedzictwa kulturowego cmentarza w Kraszewicach jest żeliwna tablica upamiętniająca Jana Kantego Wierzbickiego (26.10.1786 - 24.11.1828).  
Tablica pochodzi z I połowy XIX w. Umieszczona była zapewne na kaplicy, w której był pochowany. Być może tej w , której spoczywa ks. Wawrzyniec Malinowski. Dzięki programom digitalizacji i indeksacji akt metrykalnych z XIX wieku możemy dziś otworzyć losy naszego bohatera.
Jan Kanty Wierzbicki urodził się wg inskrypcji na tablicy 26 października 1786 roku (wg aktu ślubu dwa lata później). Pochodził z drobnej szlachty osiadłej w Praszce. Jego rodzice Marcin i Marianna ze Śląskich mieszkali tam jeszcze w latach 20-tych XIX wieku. Ich syn Jan Kanty Wierzbicki w 1820 roku mieszkał w Ostrowie Kaliskim, gdzie pełnił urząd wójta wsi Ostrów Kaliski  z  przyległościami.
6 lutego 1820 we wsi Ostrów zawarł związek małżeński z 20-letnia panną Marianną Ochanowską , córka Romana i Magdaleny Ochanowskich posesorów wsi Ostrowa Kaliskiego z przyległościami. Matka panny młodej nie żyła w dniu ślubu.
Szlacheccy świadkowie zaślubionego Roman Kiełczyński Dziedzic Dóbr Dembna (30) i ks. Łukasz Trafarski kustosz i surogat kaliski (50) i świadkowie zaślubionej oraz Jan Oberfelt (30) świadek i Michał Moraczewski Exaktor (32) obaj z Kalisza
2 lutego 1821 w dworze ostrowskim przyszła na świat ich pierwsza córka Teodora. Urodzenie poświadczyli dziadek Wielmożny Imć Pan Roman Ochnowski Posesor Dóbr Ostrowa Kaliskiego i Szlachetny Imć Pan Karol Forma Lesniczy Borów Ostrowa Kaliskiego z Pieczysk.
5 sierpnia tego roku w ostrowskim dworze odbyło się ślub siostry  Marianny Wierzbickiej – 19-letniej Agaty Ochnowskiej. Wyszła za mąż za 31-letniego U. W. Imć Pana Sylwestra Gaspara Szafrańskiego sekretarza Komisji Województwa Kaliskiego Wydziału Skarbu Kaliskiego wdowca po Józefie ze Skalskich.
W dworze ostrowskim 19 marca 1823 Wierzbickim urodził się syn dwojga imion Jan Józef. Jan Kanty Wierzbicki przejął już wtedy od teścia funkcje posesora dóbr Ostrowa Kaliskiego. Zgłoszenie urodzenia odbyło się w obecności Urodzonego Dionizego Prądzyńskiego ekonoma dworu ostrowskiego i Stanisława Wierzbickiego organisty kościoła giżyckiego.
Około 1825 roku Wierzbiccy obejmują w dzierżawę dobra Kuźnicy Grabowskiej i będą nimi zarządzać co najmniej do lat 40 –tych.
Właścicielem dóbr starostwa grabowskiego po ks. Michale Hieronimie Radziwille został na początku XIX w. Atanazy hr. Raczyński. W latach 20-tych XIX wchodzącymi w skład starostwa dobrami Kuźnica Grabowska zarządzał dzierżawca (posesor) Jan Kanty Wierzbicki. Dzierżawcy mieszkali w dworze w Kuźnicy Grabowskiej i właśnie tam
Jan Kanty Wierzbicki zmarł według aktu zgonu 23 (wg tablicy 24-tego) listopada 1828 roku w kuźnickim dworze. Świadkami zgonu byli sołtys wsi Franciszek Graboski (46) i rolnik Szymon Kołaczek (60). Pogrzeb odbył się 26 listopada 1828 i Jan Kanty został złożony do grobu na cmentarzu w Kraszewicach.
Po śmierci J. Wierzbickiego r. wdowa Marianna z Ochanowskich Wierzbicka w 1839 należące do majątku hutę w Czajkowie i 2 huty w Kuźnicy Grabowskiej wydzierżawiła Samuelowi Boruchowi Lindauowi, dzierżawcy 2 fabryk żelaznych w Lipiu i Dankowie.
            2 lutego 1841 córka Teodora wychodzi za mąż za pochodzącego również ze szlachty Romana Ostapowicza (24) syna Bazylego i Elżbiety z Kalisza. W 1843 roku pełnił on urząd „Obrońcy Prokuratoryi i Patrona Trybunału Miasta Gubernialnego Kalisza”. 6 kwietnia tego roku przychodzi w Kaliszu na świat syn państwa Ostapowiczów. Na chrzcie odbytym w Kraszewicach otrzymuje zapewne dla zachowania pamięci dziadka trzy imiona imiona: Jan Kanty, Tomasz, Hamilkar (?). Jego chrzestnymi byli Tomasz Wierzbicki Dzierzawcy dobr w Galewicach i Emilia z Oberfeldów Miśkiewiczowa.

 Akt małżeństwa - parafia katolicka Giżyce wpis 1 / 1820


 Akt zgonu Jan Kantego Wierzbickiego - Z-160/1828 parafii Kraszewice


13 czerwca 2020

110. rocznica Elementarza Falskiego – związki autora z naszym regionem


Dzisiaj (13 czerwca 2020) mój blog Szkice historyczne przekroczył 100 tysięcy odsłon. Chciałbym z tej okazji podziękować Wszystkim, którzy udostępniali moje posty, lajkowali, czytali, pisali miłe komentarze i wiadomości priv oraz wpisali się na listę obserwatorów. Szczególne podziękowania kieruje do Pulsu Tygodnia za popularyzacje moich postów wśród swoich czytelników. Za wspieranie strony swoimi materiałami składam podziękowania dla p. Magdaleny Jeziornej, p. Ewy Szewczyk, p. Stanisława Jeziornego, p. Andrzeja Padewskiego, p. Michała Krzaka, p. Mariana Jangasa i p. Artura Chowańskiego. 

W tym roku przypada 110. rocznica powstania elementarza Mariana Falskiego. Poniżej artykuł opublikowany 10 lat temu (w setną rocznice ) w Przeglądzie Wielkopolskim nr 89 (3/2010)

"Setna rocznica Elementarza Falskiego – związki autora z Wielkopolską"

Mariana Falskiego (ur. 7.12.1881 - zm. 8.10.1974) większość Polaków zna jako autora Elementarza, z którego kilka pokoleń Polaków nauczyło się czytać i pisać. Falski w 1910 roku opracował swój pierwszy elementarz Nauka czytania i pisania dla dzieci wydany w Krakowie. Podręcznik różnił się nie tylko metodą, ale i szatą zewnętrzną. Po raz pierwszy uczniowie otrzymali książeczkę o dużym formacie, w twardej okładce ozdobioną wielokolorowymi, pięknymi ilustracjami w artystycznym wykonaniu, na dobrym papierze. Dbałość o estetykę elementarza miała swoje założenie wychowawcze. Dzieci miały elementarz polubić i chętnie się z niego uczyć. Najważniejsza jednak różnica dotyczyła tego co tak świetnie większość z nas pamięta; teksty o charakterze powiastkowym i obrazki wprowadzające nowe wyrazy, nowe litery, po jednej lub dwie na stronicy. 
            Związki autora najsłynniejszego polskiego elementarza do którego z sentymentem wracają starsze pokolenia z Wielkopolską są mało znane. W maju 1910 odbył się w Zakopanem ślub Mariana Falskiego ze studentką matematyki, studiująca w Zurychu Ireną Reginą Oxner. Rodzice Ireny osiedli podówczas w majątku Kuźnica Grabowska *
( obecnie gmina Kraszewice, powiat ostrzeszowski). Małżonkowie już wspólnie opracowali „Pierwszą czytankę” będącą uzupełnieniem elementarza. Wydanie książki w 1912 sfinansowała matka Ireny, Leonilla Oxner.
            W tym samym roku Marian Falski był przejazdem w Poznaniu. Co może dziwić miasto nie zrobiło na nim dobrego wrażenia. Jak wspominał po latach „po Poznaniu chodziłem jak po niemieckim mieście: ani na ulicach ani w kawiarniach prawie nie słyszało się języka polskiego”.
Lepiej zapamiętał Kuźnicę Grabowską. Z majątkiem rodziców żony zapoznał się bliżej w roku 1918, kiedy to trudne warunki aprowizacji w Krakowie, gdzie Falski właśnie ukończył studia uniwersyteckie zmusiły małżonków do wyjazdu na wieś. „ Pamiętam wyjazd pociągiem z Krakowa późnym wieczorem do spalonego przez Niemców Kalisza. Ze stacji, nieco oddalonej od śródmieścia, pojechaliśmy dorożką do hotelu. Przerażający był niesamowity widok szkieletów wypalonych całkowicie domów w świetle pełni księżyca i martwota ulic bez przechodniów, z odgłosami tylko końskich kopyt dorożki. Nazajutrz pojechaliśmy wynajętymi końmi szosą aż do jej końca, gdzie „u Berka” Leśmiana czekały na nas konie z Kuźnicy, którymi cichą już piaszczystą drogą przez rozległe lasy dojechaliśmy wreszcie na miejsce. Wygodnie urządzone pokoje w domu, nieoczekiwana obfitość wszelkiego jedzenia, atmosfera ogólnego spokoju – wszystko to było  po Krakowie i Wiedniu oszałamiające. Pozostaliśmy tu dłużej, blisko cały rok 1918. Porządkowałem moje materiały z dydaktyki doświadczalnej i organizacji szkolnictwa. W niedziele prowadziłem pogadanki na aktualne tematy cieszące się powodzeniem wśród okolicznej ludności.” Do majątku rodziców Ireny, Falscy przyjeżdżali jeszcze niejednokrotnie. Marian Falski i zaprzyjaźniona z nim Stefania Sempołowska byli inicjatorami zorganizowania Ogniska Związku Nauczycielstwa Polskiego Publicznych Szkół Powszechnych, pierwszego na terenie obecnego powiatu ostrzeszowskiego.
Żywa jest pamięć tej postaci w regionie. W zachowanych wspomnieniach mieszkańcy wsi Kuźnica Grabowska zachowali profesora jako człowieka bezpośredniego, interesującego się wszystkimi sprawami dotyczącymi tutejszego środowiska, człowieka wielkiej pracy, wielkiej pogody ducha i niespotykanej skromności. Falski bywając w Kuźnicy Grabowskiej, przez wiele godzin dziennie rozmawiał z dziećmi, sprawdzał ich wiadomości, robił dyktand i uczył piosenek ludowych, a najbiedniejszym udzielał pomocy materialnej. Z jego inicjatywy rozpoczęto w Kuźnicy Grabowskiej wstępne prace organizacyjne związane z budową szkoły podstawowej o wyższym stopniu zorganizowania i Domu Ludowego. Prace te przerwała II wojna światowa. 
 
          
             Profesor Marian Falski do ostatnich dni swojego długiego życia interesował się wszystkimi problemami wsi Kuźnica Grabowska i jej mieszkańców. W listach kierowanych do działaczy społecznych tej miejscowości cieszył się z dużych osiągnięć wsi w dziedzinie oświaty, kultury i zdrowia. Pouczał także, w jaki sposób należy prowadzić te starania i prace.
W dniach 2-3 września 2005 w Szkole Podstawowej w Kuźnicy Grabowskiej została zorganizowana konferencja naukowa poświęcona Marianowi Falskiego. Plonem konferencji były wygłoszone referaty, opublikowane później w ¾ numerze Roty. Na tym terenie aktywnie działa stowarzyszenie "Ruch Samorządowy im. Prof. Mariana Falskiego w Kuźnicy Grabowskiej", a także Muzeum Oświaty imieniem Mariana Falskiego. Na 12 września 2010 stowarzyszenie i szkoła planują obchody 100-lecia wydania elementarza.
 
* Kuźnica Grabowska posiada tradycje przemysłowe związane z szeroko rozumianym drukarstwem. Wieś na przełomie XVIII i XIX wieku była ważnym ośrodkiem życia gospodarczego. Oprócz hut żelaza działała tutaj uruchomiona po III rozbiorze papiernia. Jej właścicielami do 1823 rokiem byli Radziwiłłowie. Jakość produktu nie była co prawda zbyt wysoka (gruby, bibulasty i szary papier czerpany) ale wszystko wskazuje że to na nim drukowano „Dziennik Departamentu Kaliskiego”.

Bibliografia:
E. Dubis- Trzeciak, Pobyt prof. Mariana Falskiego w Kuźnicy Grabowskiej (w) Ostrzeszowska Kronika Regionalna, Rocznik IV-V (2004-2005)
J. Chodakowska, Elementarz Mariana Falskiego (w) Rota 3/4, Warszawa 2005
 M. Falski, Z okruchów wspomnień, Bydgoszcz 2007

W. Łopata, Powstanie Związku Nauczycielstwa Polskiego na Ziemi Ostrzeszowskiej (w) Czas Ostrzeszowski 2005 Rok XII Nr 33 (545)
Rocznik historii prasy polskiej, Wydawnictwo Oddziału Polskiej Akademii Nauk, 2004

Studia z dziejów rzemiosła i przemysłu, Instytut Historii Kultury Materialnej (Polska Akademia Nauk), Zakład Narodowy im. Ossolińskich, 1965
Zdjęcia:
1.  Marian Falski, Mieczysław Oxner, Irena Falska, Karol Oxner – na tle spichlerza w Kuźnicy Grabowskiej
 (archiwum p. Anny Olszewskiej – koniec lat 20-tych XX wieku)
2. Jedna z izb Muzeum Oświaty imieniem Mariana Falskiego
3. Tablica upamiętniająca pobyt Mariana Falskiego w Kuźnicy Grabowskiej

9 czerwca 2020

Tragiczny los Żydów z Kraszewic w wspomnieniach p. Stefana Pieruckiego

 
„Urodziłem się 3.04.1922r. Doskonale pamiętam swoją I klasę. Chodziło do niej 56 osób, w tym również dzieci żydowskie. W klasie stały długie ławki z kałamarzami, a dojście mieliśmy tylko do tablicy. Do szkoły chodziliśmy w trzewikach oraz trepach, które obijało się gumami i rzemieniami, żeby szybko ich nie zedrzeć. Miało to też dobre strony; takie buty były ciepłe i suche. Dzieci żydowskie w I kl. potrafiły nauczyć się alfabetu, pisania i czytania, a w kl. II posyłano je do szkół żydowskich, często do miast. Uczyli się tam swojego zawodu, a byli później znakomitymi fachowcami w dziedzinie handlu i krawiectwa. Już młode Żydówki umiały uszyć bieliznę. A tutaj w Kraszewicach mieszkało 12 rodzin żydowskich: Abram – Czapnik, Icek, Pończocha, Rucha, Skórka, Bułka, Lipszyc, Zalc.”
            „… Pozostał mi w pamięci obraz z czasów, kiedy chodziłem do kl. 7.  (wtedy w soboty też odbywała się nauka). Pojechaliśmy z wycieczką zwiedzać zabytki Kalisza. Wyjazd należał do atrakcyjnych, choćby ze względu na to, że mogliśmy pójść do kina, zwiedzić kościół i muzeum. Najbardziej jednak w pamięci mi utkwił piękny widok zadbanego, wspaniałego parku, gdzie Żydzi podczas szabatu odpoczywali w parku miejskim. Cieszyli się wolną chwilą. Wyglądali na uroczych, pełnych spokoju i zadowolenia ludzi.
            Pamiętam, że po wybuchu II wojny św. , w 1940 roku hitlerowcy wykorzystali Żydów do ciężkich prac fizycznych w celu poprawy jakości dróg i mostów oraz wygładzenia nierówności terenu. Mimo wielkiego trudu, Żydzi potrafili wykonać te prace solidnie. Do tej pory istniał most, znajdujący się blisko mojego domu;  dopiero niedawno został zmieniony.
            Wspomnę też dzień, kiedy musiałem wraz z moją rodziną opuścić swój dom. Był 20 I 1942r, bardzo mroźny dzień. Tuż po obiedzie chciałem wyjść z mieszkania, ale do domu weszło dwóch Niemców. Nie kazali mojej mamie niczego pakować, tylko wychodzić. Tak oto przyjął mnie pan Kurowski. Miałem u niego ciepło, ale był to niebezpieczny punkt, znajdujący się przy kościele. Niedaleko  tego miejsca znajdowała się melina i do osoby handlującej bimbrem zjeżdżali się Niemcy. Ja pracowałem przy organistówce, skąd miałem dobry widok.                                
 Tak nastała wiosna 1942r. Była niedziela, koniec maja lub początek czerwca. Żydzi pod nakazem niemieckim mieli się zebrać przy targowisku (obecny sklep towarowy). Do nas dotarła kurenda, żeby jeden mężczyzna z domu przyszedł na zebranie. Miałem wtedy 20 lat. O Żydach nikt nic nie wiedział. Kiedy wyszedłem z zatłoczonej sali, zobaczyłem zebranych pod płotem Żydów. Wkrótce sam zostałbym zabity przez jednego Niemca, na szczęście udało mi się uratować. W poniedziałek Żydzi przeszli na plebanię, w której Niemcy zorganizowali dla nich getto. Młodzi, zdolni do roboty Żydzi zostali wywiezieni do obozów pracy; pozostali tylko starcy i kobiety z dziećmi. Wszyscy bardzo wolno wchodzili do kościoła. W uszach wciąż słyszę ich przejmujący jęk i lament. Słońce wtedy zachodziło na niebie. Ilu było skazanych, dokładnie nie wiem, ale coś około 50. Zamknięto kościół, ale strażnicy, mimo że pilnowali, nie pamiętali o drzwiach od zachrystii. W nocy niektórzy uciekli, jednak rano wrócili. Kiedy po skazańców przyjechała ciężarówka( w godzinach południowych), Żydzi wychodzili   w ogólnym milczeniu.  W młynie u Niemca pracował Żyd Zalc. Policjant poszedł po niego. Ten myślał, że inaczej go potraktują, ale Niemcy tak długo go bili, dopóki nie znalazł się w ciężarówce. Tak zebranych okolicznych Żydów wywieziono do Oświęcimia.  Po południu niemiecki funkcjonariusz Just zarządził, aby wszystkie rzeczy żydowskie wnieść do kościoła. Mój młodszy brat znalazł się w pobliżu plebani i otrzymał polecenie od Justa, żeby 1 duży worek zaniósł na posterunek. W tym czasie coś się poruszyło przy piecu chlebowym. Tam schowały się dwie osiemnastoletnie Żydówki z Lututowa. Niemiec kazał im wyjść i obiecał, że nic im nie grozi, bo skoro tamtych już nie ma, to one mogą u kogoś pracować. Jak tylko dziewczyny wyszły, żandarm je zastrzelił. Z osobistych rzeczy i wszelkich pamiątek żydowskich zrobiono w kościele licytację.”      
wspomnienia  w 2011 r. spisał Kamil Gołdyn

(na zdjęciu tablica nagrobna Żydów z lat 1939 - 43)
Tekst powstał na podstawie fragmentów archiwalnej pracy konkursowej wykonanej przez uczniów Szkoły Podstawowej w Kuźnicy Grabowskiej w ramach VI edycji konkursu „ Na wspólnej ziemi”- Historia i Kultura Żydów Polskich”
Autorzy pracy: Kamil Gołdyn ,Daria Piaskowska, Małgorzata Klońska, Paulina Bednarek
 Praca została przygotowana pod opieką nauczycieli: Małgorzaty Gołdyn i Jerzego Krzywaźni
Kuźnica Grabowska: grudzień 2011 – marzec 2012