Strony

26 maja 2021

List z Kraszewic (1895)

 Leśnik pochodzący z Kraszewic Roman Plewiński we swoich wspomnieniach pisał:  W pobliżu plebani była karczma, w której odbywały się zabawy, pijaństwo i bardzo często bójki. Gdy proboszcz usłyszał, że jest tam zbyt głośno, brał nieodstępny gruby kij i szedł zrobić porządek. Gdy stanął w drzwiach karczmy, wszyscy uciekali oknami i gdzie się dało. Kogo dosięgnął, to bierzmował lachą. Miał dużo sił, ale także taki autorytet, że nawet najgroźniejsi zabijaccy nie ośmielili się stawić mu czoła. 

Fragment wspomnień Romana Plewińskiego: puls1.qxd (pulstygodnia.pl)

Potwierdzenie tego że była to plaga, znajdujemy w liście czytelnika do Gazety Świątecznej z 1895 roku






Źródło: Gazeta Świąteczna R.15, nr 767 (15 września 1895) 

Ks. Piotr Gutman prowadził też swoistą "poradnię małżeńską".

"Jeżeli dowiedział się, że ktoś z parafian zawiązał trójkącik małżeński- a miał swoich wywiadowców - przepijał zarobki, bil żonę itp. to wzywał go publicznie z ambony, aby stawił się na plebanii. Jeżeli dobrowolnie nie zgłosił się, to posyłał po niego parobka, kościelnego i grabarza i ci doprowadzali go na plebanie. Na plebanii odbywał się bezapelacyjny sąd. Po wykazaniu przewinień, proboszcz wygłaszał stosowne, umoralniające kazanie, ogłaszał wyrok, uprzedzając, że w razie recydywy kara będzie zwiększona. Następnie pomocnicy kładli delikwenta na ławie i proboszcz wymierzał mu osobiście ustaloną ilość kijów. Skutek, z bardzo nielicznymi wyjątkami, był radykalny."

Podesłany (dziękuje 🙂 ) art. tym razem o "defraudacji okowity" w parafii kraszewickiej pod koniec XIX wieku.



22 maja 2021

„ Szlachetne zdrowie ...” - Stanisław Jeziorny

 „ S z l a c h e t n e z d r o w i e …” Jan Kochanowski

Kwestie zdrowia są tak stare jak istnienie człowieka. W średniowieczu epidemie chorób potrafiły wyludnić całe miasta. Na ile informują nas dokumenty historyczne w naszych stronach pierwsze zainteresowanie się chorymi było w XVII wieku. Wtedy to , w roku 1671 po konsekracji pierwszego kościoła w Kraszewicach sufragan kijowski – Dzianoft zbudował szpital przy kościele. Za wielkim ołtarzem zamykanej zakrystii było łóżko dla chorych. W szpitalu opiekowano się chorymi i bezdomnymi. Trudno ocenić na jaką skalę.
W XIX wieku i w pierwszej połowie XX wieku była bardzo duża śmiertelność szczególnie wśród dzieci.
Nawet połowa urodzonych dzieci nie dożywała wieku dorosłego. Straty spowodowane zgonami chłopi nadrabiali dużą ilością urodzeń. Nie rzadko było 10 i więcej dzieci urodzonych w rodzinie.
Wśród chłopów nawet w starszym wieku była duża śmiertelność. Najniebezpieczniejszą chorobą była gruźlica która szalała nie tylko z powodu zakażeń , ale przede wszystkim z powodu niedożywienia i ogólnej chłopskiej biedy. W połowie XIX wieku groźna była również cholera w naszych gminach.
Znany jest incydent dziedzica Chynowskiego z Kuźnicy z księdzem Podborskim w sprawie pochówku na cholerę. Na polecenie wójta przywożono zwłoki zmarłych pod kościół, aby je ksiądz pochował.
Ksiądz miał do pracy tylko jednego kościelnego, a poza tym musiałby zakupić wszystkim trumny i wyprawić pogrzeb. Ksiądz pisał skargi na ten temat do władz zwierzchnich.
W XIX wieku prawie we wszystkich większych wsiach były akuszerki.
Na początku XX wieku w Kraszewicach powstała pierwsza apteka którą prowadził Teodor Łempicki.
Aptekarz zastępował w znacznym stopniu lekarza gdyż udzielał fachowych porad lekarskich zaopatrując przy okazji chorych w niezbędne leki. Apteka w Kraszewicach trwa nieprzerwanie (nawet w czasie wojny) aż do czasów dzisiejszych. Szczegółowy opis opieki zdrowotnej w naszych stronach jest przedstawiony w ogólnym opracowaniu „Dzieje ziem należących do gminy Kraszewice do końca XX wieku”. Niemniej jednak pragnę ustosunkować się do opisu opieki zdrowotnej w Kraszewicach,
Kuźnicy Grabowskiej i w Czajkowie na facebooku. Wszystko to prawda co jest opisane, ale chciałbym podać przyczyny takiego a nie innego stanu ochrony zdrowia w naszych gminach. Ogólnie oceniając – było źle - podobnie zresztą jak w całej Polsce. Po II wojnie poprawiła się sytuacja ze szczepieniem – przede wszystkim – dzieci. Zmniejszyła się umieralność dzieci. Jak wiadomo już w początku lat 50-tych
XX wieku wszystko nacjonalizowano względnie uspółdzielczano. Wystarczyło, aby z rodziny w gospodarce uspołecznionej pracowała chociaż jedna osoba, a już cała rodzina była ubezpieczona i miała świadczenia lekarskie bezpłatne. W ten sposób tworzyła się nowa „inteligencja”. Rolnicy indywidualni (chłopi) byli pozbawieni tych „przywilejów”. Innym zagadnieniem była dostępność do lekarzy. Najbliższym dostępnym lekarzem dla całego regionu był doktor Godlewski w Grabowie.
W Kraszewicach oprócz apteki po wojnie usługi położnicze prowadziła Julia Strzyżewska, a pierwszym dentystą (od 1946r) był Stanisław Ruszkowski. Pan Ruszkowski był technikiem dentystycznym. Przyjechał ze Śremu. Zamieszkał u pana Idzikowskiego gdzie miał również gabinet stomatologiczny. U pana Ruszkowskiego przyuczał się do zawodu protetyka pan Marian (Stanisław) Gołdyn. W Kuźnicy Grabowskiej w latach 1954-56 w pałacyku leczył felczer Malec wraz z żoną – pielęgniarką. W latach 1956- 58 zatrudniony był (przez powiatowy wydział zdrowia) lekarz Dradrach, a od 15.08.1958 roku do Kuźnicy sprowadził się felczer Albin Gumiński który wraz z żoną leczył chorych. Od końca 1954 roku należeliśmy już do powiatu ostrzeszowskiego i województwa poznańskiego. Powstały gromadzkie rady narodowe między innymi w Kraszewicach, Kuźnicy Grabowskiej oraz w Czajkowie. Podobnie jak przy reformie kościołów w 1866 roku tak i teraz od Kraszewic odeszły wsie dóbr skrzyneckich. Kraszewice znów stały się skrajną wsią regionu, a centrum była Kuźnica Grabowska. W tamtych czasach władza była odgórna. Takie kwestie jak gdzie ma być zlokalizowana inwestycja była w gestii powiatu. Powiat ostrzeszowski zdecydował więc, że służba zdrowia dla całego „Zaprośnia” zlokalizowana będzie w środkowej Kuźnicy. Wtedy wszystko było państwowe albo spółdzielcze, czyli nie można było otwierać prywatnych gabinetów prywatnych.
W 1952 roku uspołeczniono prywatną aptekę w Kraszewicach. Próby uruchomienia placówki lekarskiej w Kraszewicach lub w Czajkowie kończyły się fiaskiem. Po prostu władze ostrzeszowskie nie wyrażały na to zgody. Zaniepokojeni takimi perspektywami mieszkańcy Kraszewic w porozumieniu z Czajkowem 13.06.1956 roku zawiązali Spółdzielnię Zdrowia do której wpisało się 285 członków.
Spółdzielnia Zdrowia stała się samodzielną placówką która podlegała tylko Centrali Rolniczych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. Odtąd można było zatrudnić lekarza bez zgody władz powiatowych – i tak się stało. Pierwszym lekarzem obsługującym członków spółdzielni zdrowia i nie tylko członków w Kraszewicach i w Czajkowie był Janusz Pawlak. Trzeba również poinformować, że przy bardzo niskich składkach członkowskich (spółdzielnie były dotowane przez państwo) rolnicy mogli bezpłatnie korzystać z pomocy lekarskiej. Kuźnica miała sytuację inną gdyż tam spółdzielców było dużo – członków Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej. W Kraszewicach pilną potrzebą była budowa budynku dla potrzeb zdrowia gdyż tutaj nie było podworskich budynków. Podobnie było w Czajkowie.
Dlatego 01.08.1962 roku aktem notarialnym nr. 2583 Państwowego Biura Notarialnego w Ostrzeszowie zakupiono grunt (9082 metry kwadratowe) pod budowę „Spółdzielni Zdrowia” w Kraszewicach od pana Wiesława Ignacego Krajewskiego. Spółdzielnię reprezentowali: pan Wacław Piskorski z Kraszewic oraz Stanisław Pawliński- przewodniczący GRN w Czajkowie. Nowy budynek budowano w latach 1964-66. Wspólna „Spółdzielnia Zdrowia” dla Kraszewic i Czajkowa trwała do 1967 roku. W 1968 roku w Czajkowie dla potrzeb służby zdrowia zaadaptowano budynek po GRN.
W 1975 roku wybudowano nowy budynek Ośrodka Zdrowia w Czajkowie.
To tyle nieodległej historii – ale prawdziwej.
Historia lubi się powtarzać. Powtórzyła się sytuacja związana z lokalizacją Urzędu Gminy w 1973 roku, a później z budową dwóch budynków ośrodka zdrowia na przestrzeni 5 kilometrów – w Kraszewicach i w Kuźnicy Grabowskiej. Ale o tym później.
Kraszewice 12.05.2021.
Stanisław Jeziorny

21 maja 2021

Krucjata Eucharystyczna w Kraszewicach (1936)

Polecam  na piątkowy wieczór lekturę pracy z historii regionalnej ucznia klasy VII kuźnickiej szkoły Macieja Wabnika. Warto zapoznać ze świadectwem wiary naszych przodków. 

 Krucjata Eucharystyczna w Kraszewicach (1936) 







Źródła: 

Zdjęcie odznaki

odznaka ruchu krucjata eucharystyczna - Bing

Opis odznaki

Krucjata Eucharystyczna - Okrągły Kościół (okraglykosciol.pl)

 zdjęcie zgromadzenia krucjaty eucharystycznej i tekst z kroniki

Z kroniki Zgromadzenia - Siostry Urszulanki Serca Jezusa Konającego

Opis powstania i początków w Polsce krucjaty eucharystycznej

Krucjata Eucharystyczna – E-ncyklopedia, Historia Kościoła na Śląsku (silesia.edu.pl)

14 maja 2021

Przetarg na budowę szkoły szkoły elementarnej w Czajkowie w 1862 roku.

Ciekawostka historyczna może zainteresować obecnych włodarzy naszych gmin. Ogłoszenie o przetargu na budowę szkoły i zabudowań gospodarczych szkoły elementarnej w Czajkowie z 1862 roku.

Dziennik Powszechny nr 198 rok 1962  



Wyjaśnienie: 

ANSZLAG (niem. Gutsanschlag). Inwentarz dóbr. Zawiera opisanie wszelkich praw majątkowych gruntów, zysków, opłat danin i ciężarów. Inwentarze prywatne często bywały zawyżane celem uzyskania lepszej ceny przy zakupie. Inwentarz powinien zawierać opis zabudować dworskich, gospodarskich wraz z inwentarzem żywym, zestaw narzędzi, a następnie wszystkie grunty, wraz z polami, rolami, pastwiskami, ugorami, lasami, rzekami itp., także dochody z wszelkich prac - takich jak rybołóstwa, karczm, młynów oraz koszty utrzymania czeladzi.

ENTREPRYZA - z francuskiego: przedsięwzięcie

8 maja 2021

Tragiczny koniec zabawy strażackiej - (Kraszewice 1924)

Jeśli wydaje się nam że, okres międzywojenny był okresem bezpieczeństwa, ładu i porządku to musimy zweryfikować to wyobrażenie. Przykład z 1924 roku z Kraszewic. Zabawa strażacka. Trzech zabitych i 100 rannych. W użyciu była broń palna.

Źródło: Gazeta Wągrowiecka pismo dla rodzin polskich 1924.09.04 R.4 Nr106

Źródło: Gazeta Powszechna 1924.09.12 R.5 Nr211

6 maja 2021

Bliskie pogranicze - autor p. Stanisław Jeziorny

Polecam przekrojowy esej historyczny p. Stanisława Jeziornego  opisujący różnice kulturowe, gospodarcze i ekonomiczne pogranicza byłego zaboru pruskiego i rosyjskiego

Rzeka Prosna aczkolwiek nie należąca do największych rzek w Polsce była świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Nas interesuje jej środkowe dorzecze. Przy rzekach tworzyły się osiedla ludzkie i tak nad Prosną - Bobrowniki (1238), Ostrów (1293) zwany później kaliskim, Grabów- wieś (1240) oraz Giżyce (ca 1357). Giżyce były zapewne miejscowością starszą gdyż do 1358 roku były własnością arcybiskupów gnieźnieńskich. Historia tych okolic mówi nam, że już od X wieku rzeka była granicą. Z lewej jej strony były wpływy polityczne Czech i przynależność do Śląska, podczas gdy prawa strona należała do Wielkopolski.(Patrz atlas historyczny Polski). Około 1250 roku ziemie z obu stron rzeki należały do Ziemi Gnieźnieńsko- Kaliskiej. Niemniej jednak przynależność diecezjalna pozostała bez zmian. Ziemie z lewej strony rzeki podlegały biskupstwu wrocławskiemu ( z niewielkimi wyjątkami). Tymczasem ziemie z prawej strony - do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego.
Po odbiciu ziem przez króla Władysława Jagiełłę w 1396 roku z rąk księcia Władysława Opolskiego
Grabów znalazł się w Ziemi Wieluńskiej. Tymczasem osady z prawej strony Prosny (Giżyce, Kraszewice) należały do Ziemi Kaliskiej, aż do połowy XVI wieku (1564). Około 1460 roku powstało starostwo grabowskie do którego należały osady w okolicach Grabowa i Mikstatu.
Co to znaczy starostwo? Otóż w 1300 roku król Wacław II aby mieć lepszy nadzór nad ziemiami królewskimi powołał tzw starostwa ze starostami jako urzędnikami królewskimi na czele. Urząd starosty przyjął się na ziemiach polskich i król Władysław Łokietek nadal utrzymywał urząd starosty.
Po 1564 roku do starostwa grabowskiego dołączone zostały wsie Kraszewice i Czajków.
Z upływem czasu na terenie starostwa powstały trzy tzw. klucze stanowiące oddzielne enklawy. Był więc klucz grabowski z siedzibą starosty, klucz kotłowski (mikstacki) oraz największy obszarowo klucz kuźnicki na bazie siedzib byłych kuźników Roztogów.
W XVI wieku mieliśmy więc dobra królewskie zarządzane przez starostę, oraz dobra prywatne w Giżycach, Bobrownikach, Skrzynkach, Książenicach, Przedborowie i inne. Dobra Skrzyneckie stanowiły jedność z Bobrownikami. Ciekawostką jest że wsie Ostrów (kaliski), Zagórna i Pieczyska należały do miasta Kalisza. Kościoły istniały w Grabowie, Kotłowie, Mikstacie, Doruchowie w Giżycach i Kraszewicach. Duże zmiany nastąpiły pod koniec XVIII wieku. Polska utraciła niepodległość.
Nasze ziemie (całe starostwo) od 1793 roku znalazło się w państwie pruskim (niemieckim). W 1807 roku po 14 latach przynależności do Prus włączeni zostaliśmy na 8 lat do Księstwa Warszawskiego utworzonego przez Napoleona. Po przegranej wojnie Napoleona z Rosją w 1812 roku od 1815 roku
(po kongresie wiedeńskim) rzeka Prosna stała się granicą państwową pomiędzy Prusami a Rosją.
Ziemie z lewej strony rzeki znalazły się pod panowaniem pruskim (niemieckim) natomiast z prawej strony miejscowości włączono do tzw. Królestwa Polskiego – marionetkowego kraju podległego Rosji.
Ten okres – okres zaborów trwał ponad 100 lat i odcisnął głębokie piętno na mieszkańcach byłego starostwa grabowskiego. Zmieniły się przynależności administracyjne i parafialne. W 1816 roku całe dobra Skrzyneckie włączono do parafii (wikariatu wieczystego) w Kraszewicach. Od parafii giżyckiej odeszły lewobrzeżne wsie rzeki Prosny takie jak Zamość, Biernacice, Raduchów i inne.
Przedostanie się do pobliskiego Grabowa to było już przekroczenie granicy państwowej. Początkowo Prusacy rygorystycznie korzystali z izolacji „swoich” miejscowości od Królestwa Polskiego. Później jednak rozwinął się handel przygraniczny - ten legalny i nielegalny. Nie było już własności królewskich bo króla polskiego nie było. Wszystko wokół było własnością prywatną. Dwór w Skrzynkach należał do dziedzica – jednocześnie wójta do którego należały wsie Skrzynki, Dębicze, Zawady, Kiełpiń, oraz Kopeć. W efekcie tworzenia się folwarków na terenie dóbr skrzyneckich powstały folwarki w Skrzynkach, Kopciu oraz w Kiełpiniu. Później (po 1861 roku) do majątku w Skrzynkach należały wsie Brzeziny nad Prosną, Plęsy, Spóle, Foluszczyki, Cegiełka z folwarkami w Brzezinach i Plęsach.
Z upływem lat z pozoru podobne do siebie wsie z obu stron Prosny zaczęły się różnicować. Po stronie niemieckiej (pruskiej) chłopi uzyskali prędzej uwłaszczenie. Początki uwłaszczenia były już w latach 20-tych XIX wieku. Prawo pruskie nie popierało rozdrobnienia gospodarstw chłopskich. Nadmiar wiejskiej siły roboczej likwidowano poprzez zatrudnianie w folwarkach, a przede wszystkim na Śląsku
który przecież był w tym samym państwie. Pomimo stopniowego uwłaszczania chłopów odebrano im możliwości korzystania z serwitutów. Możliwość gospodarowania na swoim sprawił, że samopoczucie chłopów było znacznie lepsze od samopoczucia chłopów z tej strony Prosny.
Gorzej było z utrzymywaniem tradycji i kultury regionalnej. Po prawej stronie Prosny do lat 70-tych XIX wieku posługiwano się językiem polskim. Tradycyjne więc były uroczystości te wiejskie jak i rodzinne. W zaborze pruskim zabroniono rejestracji USC w języku polskim. Księża i tak ominęli ten przymus stosowania języka niemieckiego i zastosowali łacinę. W Poznańskim od 1824 roku zaczęto ograniczać używanie języka polskiego w urzędach i szkołach. Z upływem lat germanizacja Poznańskiego stała się jednym z głównych celów polityki niemieckiej. Podkreślając negatywy takiej polityki dla Polaków – pozytywnie należy oceniać likwidację analfabetyzmu- ale przecież w języku niemieckim. Porównując szkolnictwo we wszystkich zaborach wg danych z 1897 roku trzeba przyznać, że na 1000 mieszkańców w zaborze niemieckim było 193 uczniów , w zaborze austriackim
129 uczniów, a najmniej w zaborze rosyjskim do którego należały prawobrzeżne gminy rzeki Prosny
bo tylko 30 uczniów na 1000 mieszkańców. W naszych stronach z obu stron Prosny istniały szkoły elementarne jedno lub dwuklasowe.
Po upadku Powstania Styczniowego również i w naszych stronach wprowadzono obowiązkowo język rosyjski. Po polsku – dzieci mogły się uczyć czytać i pisać przy parafiach. Deficyt ludzi wykształconych
w naszych stronach widoczny był tuż po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. Otóż w Kraszewicach i całej gminie znaczny procent nauczycieli stanowili Ukraińcy. Dlaczego? – Bo w Galicji było więcej ludzi wykształconych.
Jak widać z powyższego poziom oświaty po lewej stronie Prosny był wyższy, chociaż utrwalał język niemiecki. Porównując infrastrukturę po obu stronach rzeki zdecydowanie korzystniej wypadają lewobrzeżne wsie. Drogi utwardzone z Ostrzeszowa do Grabowa, z Ostrowa do Grabowa oraz z Doruchowa do Grabowa były wykonane jeszcze w czasach zaboru niemieckiego. Pierwszą brukową drogę z Grabowa do Kraszewic wykonano w latach 1934 – 1938. Podobnie budowano drogę z Grabowa do Giżyc.
Uruchomienie kolei do Grabowa w 1910 roku stało się „oknem na świat” dla całego regionu.
Zabudowania mieszkalne, gospodarcze oraz inne z lewej strony Prosny były w większości murowane, podczas gdy w „Kongresówce” w dużej części drewniane a nawet pod strzechą. Na terenie gmin Skrzynki, Kuźnica Grabowska i Ostrów Kaliski notowano więcej przestępstw. Były to najczęściej kradzieże. Rozboje i kradzieże występowały jeszcze w okresie międzywojennym. Można to nazwać plagą. Dlaczego tak było? Otóż w naszych stronach było dużo biedoty nawet tej bezrolnej. Nie wszyscy mieli możliwości szukania pracy na Zachodzie.
Skąd powstała nazwa „Bose Antki”? Otóż u ludzi biednych buty służyły do chodzenia na wyjątkowe okazje. Często szli do kościoła boso aby tuż przed wejściem do świątyni założyć buty. Robili tak, aby nie zniszczyć butów i w ten sposób zaoszczędzić. W okresach jesienno- zimowych na „co dzień” chodziło się w trepach o drewnianych podeszwach. Zrozumiałym jest, że nie wszyscy tak chodzili.
Chodziła tak biedota której na „Zaprośniu” było dużo.
Czy należy się wstydzić biedy? Myślę, że w naszym przypadku- nie. To nie nasza wina- szczególnie ludzi prostych, że historia tak z nami postąpiła. Byliśmy przecież przedtem jednym społeczeństwem z obu stron Prosny. Do dziś mieszkańcy powiatu sieradzkiego mówią na nas „grabowskie” a wulgarniej – Grabusy. Bierze się to stąd, że w przeszłości należeliśmy do starostwa grabowskiego.
Co jeszcze nas różniło oprócz rzeki Prosna? Otóż często strona poznańska zarzuca nam, że mieliśmy dużą populację Żydów. A to nieprawda. Przed rozbiorami więcej Żydów było w Grabowie. Tam powstała bożnica, szkoła żydowska oraz cmentarz. W naszych stronach najwięcej Żydów umiejscowiło się pod koniec XIX wieku kiedy to w środkowych guberniach rosyjskich nastąpił pogrom Żydów. Większość uciekinierów żydowskich osiedliło się w zachodnich guberniach – w tym właśnie w naszych gminach i miastach. Przygraniczny handel kwitł właśnie najbardziej w tym okresie.
Rosjanie ustalili tzw „pas przygraniczny” na 21 wiorst tj. ca 20 kilometrów od granicy z Niemcami.
W tym pasie mieściły się gmina Skrzynki w Kraszewicach, gmina Kuźnica Grabowska oraz gmina Ostrów Kaliski w Brzezinach. Gminy wydawały 150 – 200 przepustek rocznie każda. Przepustki umożliwiały przekraczanie granicy na roboty sezonowe w Niemczech na kilka tygodni. Na dłuższy pobyt do 10,5 miesiąca trzeba było mieć paszport. Paszporty również wydawano w przygranicznych urzędach gminnych. Druki paszportowe były podpisywane „In blanco” przez naczelnika powiatu.
Niemcy przyjmowali do pracy również ludzi bez przepustek i paszportów, ale takim osobom dużo mniej płacili za wykonywaną pracę. Korupcji- która chociaż w mniejszym stopniu istnieje do dziś, uczyliśmy się od zaborców. Otóż zarówno przepustki jak i paszporty powinny być wydawane „za darmo”. Urzędnicy w gminach i powiatach brali jednak pieniądze- 15 kopiejek za przepustkę i 1 rubla za paszport. Możliwość otrzymania przepustek lub paszportów w gminach przygranicznych była powodem innej korupcji. Otóż ludzie z dalszych powiatów od granicy niemieckiej starali się chociaż czasowo zameldować się u kogoś z gmin przygranicznych. Na tym korzystali niektórzy mieszkańcy naszych gmin, a także urzędnicy gminni. W ten sposób zarówno urzędnicy jak i właściciele domów w których zameldowali się przybysze z innych powiatów dorabiali się majątku. Przekraczanie granicy przez mieszkańców zaboru niemieckiego odbywało się rzadziej , chociaż na tych samych zasadach.
Przepustki bowiem wydawała również strona niemiecka.
Podsumowując okres zaborów to stwierdzić trzeba, że miejscowości po stronie niemieckiej były bardziej rozwinięte od prawobrzeżnych. Pozytywem z prawej strony Prosny było utrzymywanie języka polskiego. Rodowitych Rosjan w naszych stronach było bardzo mało. Byli to przeważnie urzędnicy powiatowi, sądowi oraz policja. Po stronie poznańskiej Niemców było znacznie więcej - nie tylko w urzędach i szkołach, ale wśród zwykłej ludności. W 1918 roku do narodowości niemieckiej w Grabowie przyznawało się 16-20 % mieszkańców. Dla wyznawców ewangelickich wybudowany był nawet kościół. Były takie powiaty jak kępiński czy nowotomyski gdzie Niemców było 70%.
Do dzisiaj wiele nazwisk mieszkańców z Poznańskiego jest pochodzenia niemieckiego. Wynikało to z mieszanych małżeństw.
Okres międzywojenny nie wpłynął na integrację nadprośniańskich miejscowości. Wpływ na to miał zapewne nie zmieniony podział administracyjny. Tutaj były powiaty wieluński i kaliski, natomiast w 1932 roku zlikwidowano powiat ostrzeszowski. Różnica gospodarcza między regionami niewiele się zmieniła. Zmieniła się na korzyść sytuacja oświatowa w miejscowościach na wschód od Prosny.
Powstawały 7-klasowe szkoły powszechne i stopniowo likwidowano analfabetyzm. Nadal jednak głównym ośrodkiem gospodarczym dla regionu był Grabów ze swoją stacją kolejową, oraz cotygodniowymi targami. Drugą wojnę światową mieszkańcy z obu stron Prosny przeżywali podobnie. Wielu mieszkańców Grabowa i okolic wstrzymywało się z podpisaniem volkslisty ze względu na niebezpieczeństwo wcielenia do Wehrmachtu. Cały teren włączony został do Niemiec jako tzw Kraj Warty.
Korzystne zmiany szczególnie w miejscowościach na wschód od Prosny nastąpiły po II wojnie światowej. Już w latach 50-tych wypalano cegłę i budowano budynki murowane z cegły oraz z pustaków cementowych. Po stronie poznańskiej takiego boomu nie było bo budynki murowane już były. Korzystne ubezpieczenia budynków w PZU dla gospodarstw chłopskich powodowały, że niektórzy rolnicy życzyli sobie , aby doszło do wyładowań atmosferycznych. Stąd może (wg mnie złośliwe) epitety strony poznańskiej- „Pomarańczowe strony”. Nazwa wzięła się od koloru łun pożarów w naszych stronach. „Tak, czy owak” zabudowania nasze zmieniały się szybko wyrównując z biegiem lat różnicę między mieszkańcami z obu stron Prosny. Oceniając „z grubsza” różnicę między tymi mieszkańcami – przedstawia się następująco:
Strona poznańska – pracowitość ludzi dla rozwoju swoich gospodarstw.
Kongresówka – duże zaangażowanie społeczne mieszkańców. Budowa wodociągów, szkół, remiz strażackich, stadion, elektryfikacja i inne. Od 1984 roku budowa dróg na dużą skalę.
Strona poznańska – główny cel gospodarczy – „najważniejsza jest ekonomia”
Kongresówka – bezinteresowna pomoc sąsiedzka szczególnie przy pracach rolniczych.
Strona poznańska – obojętność mieszkańców na zmianę granic gmin czy powiatów.
Kongresówka – wielkie zainteresowanie przynależnością do gmin czy powiatów. Były nawet możliwe
„walki” o siedzibę gminy.
Stereotyp mieszkańca „Poznańskiego” widziane oczami Zaprośniaka. W grupie kolegów „Poznaniak” pali swoje papierosy nie częstując kolegów. Przy staraniach o inwestycje społeczne mieszkańcy „Zaprośnia” gościli decydentów. Poznaniacy – nie. Przykładem mogą być wyjazdy służbowe urzędników powiatowych z Ostrzeszowa do gmin. Wszyscy chcieli jechać na Zaprośnie gdzie u pana Dusia w Czajkowie oraz pana Kowalczyka w Kraszewicach czekały zastawione stoły. Ludzie z tej strony Prosny mieli to „we krwi”, gdyż ciągle musieli przekupywać władze zaborcze przy załatwianiu czegoś.
Powojenny rozwój wsi prawobrzeżnych powoli doganiał Poznańskie szczególnie w kwestii infrastruktury. Dwie pompy na środku brukowanego rynku w Grabowie do lat 70-tych XX wieku stały się symbolem rozwoju gospodarczego Grabowa. Inaczej przedstawiała się kwestia rolnictwa. Tutaj trzeba oddać hołd pracowitości rolników poznańskich. Sprzyjającym argumentem było też prawdopodobnie mniejsze rozdrobnienie gospodarstw. Obecnie – różnica między regionami wyrównała się. Jesteśmy przecież jednym narodem o tych samych korzeniach. Trzeba również zwrócić uwagę na to, że Grabów i Ostrzeszów to nie te same miasta co kilkadziesiąt lat temu.
W Grabowie więcej jest mieszkańców z Zaprośnia aniżeli rodowitych Grabowian. Niech tak zostanie.
Niech nie dzieli nas „buta pruska” od „bałaganiarstwa ruskiego”.
Kraszewice 03.05.2021
Z poważaniem
Stanisław Jeziorny

17 kwietnia 2021

Pamięci Stanisława Jaszczyńskiego (1877-1930)

O Stanisławie Jaszczyńskim już pisałem rok temu ale jest to postać warta popularyzacji. W jego pogrzebie  wzięło udział 2500 osób, oraz 150 strażaków z komendantami oraz liczni urzędnicy samorządowi. To obrazuje jak był zasłużony i szanowany pierwszy po odzyskaniu niepodległości wójt gminy Skrzynki z siedzibą w Kraszewicach.


Źródło: Goniec Sieradzki  niezależny dziennik dla wszystkich stanów R. 3, nr 167 (22 lipca 1930)