Strony

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ks. Stanisław Sapota. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ks. Stanisław Sapota. Pokaż wszystkie posty

12 października 2023

S. Eleonora Ciomek - szkic biograficzny

 Poniżej prezentuje biogram, który znajduje się w publikacji "Znane nieznane" wydanej przez Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia pod redakcją S. Jadwigi Kisielewskiej. Został mi przeslany dzięki uprzejmości redaktorki publikacji. Prezentuje go w całości.


        Nasza kochana Siostra Eleonora  Ciomek przyszła na świat  we wsi Kraszewice, w zacnej i bogobojnej rodzinie Heleny i Franciszka Ciomków, w dniu 3 lutego 1931 roku. Dzieciństwo szybko biegło wśród  gromadki  rodzeństwa.

Okres II wojny światowej był dla wszystkich Polaków bardzo trudny. Siostra Eleonora wspominała, że miała jeszcze szczęście przystąpić do I Komunii Świętej w roku 1940, zanim Niemcy wywieźli księdza proboszcza do Oświęcimia, a kościół został zamknięty, co nastąpiło wkrótce po tej Uroczystości. Dopiero po wojnie przyjechał  do parafii nowy kapłan, ksiądz Stanisław Sapota.

 Eleonora wraz z rodzeństwem i innymi dziećmi bardzo była rozradowana, gdyż, jak mówiła,  ksiądz ten był bardzo gorliwy. Założył wśród dzieci Krucjatę Eucharystyczną .

Papież Benedykt XV po Międzynarodowym Kongresie Eucharystycznym w Lourdes w 1914 roku, w czasie I wojny światowej, wezwał dzieci całego świata do modlitwy o pokój. W 1916 roku  Zakon Jezuitów zaczął zakładać pierwsze grupy apostolstwa dzieci – Krucjaty Eucharystyczne. W Polsce rozsławiła ją i rozpowszechniła Święta Urszula Ledóchowska.

           Krucjata Eucharystyczna ma za cel wychowanie dzieci na dobrych katolików,  przez pogłębienie życia religijnego i eucharystycznego. Członkowie  Krucjaty winni zaprawiać się do sumienności i wszelkich cnot chrześcijańskich a także przyzwyczajać się do udziału w życiu parafialnym  i  apostolstwie.

            Siostra Eleonora napisze po latach w swoim życiorysie, że ksiądz  Sapota uczył  w  Krucjacie częstego przystępowania do Komunii Świętej.  Był on też spowiednikiem Siostry i pierwszy dowiedział się o Jej  pragnieniu poświęcenia  swojego  życia Jezusowi. On też zasugerował młodej dziewczynie, by wybrała Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia.  Siostra Eleonora nieraz opowiadała, że kapłan ten był zawsze wzorem pobożności, miłości do Boga i ludzi. Odznaczał się  też wielką miłością do Matki Najświętszej.

        Kto bliżej znał Siostrę Eleonorę i wiedział, jakie są  założenia Ruchu Apostolskiego dziecięcej Krucjaty Eucharystycznej, może śmiało powiedzieć, że Siostra  została jakby przeniknięta tymi  hasłami i  tym programem. Jej ukochanie parafii, jej ukochanie apostolstwa,  życie przeniknięte miłością do Eucharystii,  jest  zakorzenione w pięknym ruchu Eucharystycznym. 

             Siostra  mówiła też, że wiele  zawdzięcza  księdzu Sapocie. On sam pisał kilkakrotnie listy do Siostry Wizytatorki,  przedstawiając swoją kandydatkę, zaświadczając o jej walorach, zdolnościach i gorliwości.  Przez szereg lat towarzyszył swojej parafiance, radując się Jej  otwartością i miłością w służbie najuboższym.  

W jednym z listów  pisał:

          Od pięciu prawie lat obserwuję jedną  z moich  parafianek, która od roku wyraziła swoje najgorętsze pragnienie poświęcenia się Panu Bogu w życiu zakonnym. Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że powodują nią jak najlepsze pragnienia. Jestem głęboko przekonany, że swą  pracą, uczynnością, uległością, miłością zasłuży sobie, przy pomocy Bożej tego szczęścia, że stanie się kiedyś Służebnicą Zgromadzenia. Ośmielam się prosić o jej przyjęcie do Zgromadzenia Przewielebnych Sióstr. Dołączam swą  opinię. Bez żadnych zastrzeżeń może oddać się służbie Bogu. Pobożna, skupiona, pracowita, cicha. Resztę uczyni Łaska Boża i praca Przewielebnych Sióstr nad nią. To moja uczennica. Rycerka Krucjaty Eucharystycznej.

       Siostra Eleonora przyszła do Zgromadzenia Maryjnego, ale przyszła już  głęboko ugruntowana  w pobożności Maryjnej. Jej ukochanie Maryi  było widoczne w każdym  momencie życia. Zawsze nosiła przy sobie cudowne medaliki,  w  teczce miała obrazki Matki Bożej, małe książeczki z modlitwami, z litanią. Z natury była bardzo apostolska. Nie lękała się nawiązywać rozmów na tematy religijne. Zachęcała ludzi do modlitwy, sama wiele modliła się za innych.

          Siostra Eleonora  przyjechała  do Aspiratu   jesienią  1949 roku. Tutaj dokończyła  wykształcenia i już 7 listopada 1951 roku rozpoczęła Seminarium.  Służba Ubogim dla naszej Siostry przebiegała zawsze wśród dzieci. Była dobrą przedszkolanką i do tego miała przygotowanie. Pracowała wśród  maluszków na Solcu i na Kamionku w Warszawie, a także z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną –  w Ignacowie i Łbiskach;  była  Służebną w Zakładzie Wychowawczym w Ignacowie i  dyrektorką  Zakładu  Wychowawczego w Łbiskach.

             Najwięcej jednak  serca  oddała dzieciom na katechizacji. Bardzo dbała, by uzupełniać wiedzę pedagogiczną, teologiczną i katechetyczną. Czytała, studiowała,  rozmawiała ze światłymi ludźmi. Miała zresztą  wielką,  wprost intuicyjną,  znajomość  drugiego człowieka.                                                                     

Niezależnie od tego – kto kim jest,  lub był – pomagała wszystkim.

             Katecheza  w wydaniu Siostry Eleonory obejmowała całą rodzinę, szczególnie wtedy, gdy odbywała się w salkach katechetycznych. U Niej na dziecko nikt  nie czekał pod salką, ale wszyscy byli  razem. Rodzice, czy  dziadkowie, uczyli się i przypominali sobie  prawdy Wiary Świętej.

Powtarzała, zachęcała, umacniała w Wierze. Poznawała przy tym rodzinę i starała się później zaradzić  różnorakim kłopotom.  W pomoc biednym rodzinom angażowała wszystkich – siostry służebne, księdza proboszcza, zamożniejszych znajomych.

 Często prosiła Siostry ze Wspólnoty o modlitwę za swoich podopiecznych, za dzieci  z katechizacji i ich rodziny.   Wnikała we wszelkie  potrzeby rodzin i podejmowała działanie. Można powiedzieć, że często nasza Siostra Eleonora była  głosem i  wołaniem swoich Ubogich, o których mówiła, że to są Ubodzy Zgromadzenia.

            W Łukowie Siostrę Eleonorę  znali wszyscy.  Zatrzymała się przy mizernym dziecku, przy staruszce dźwigającej siatki z zakupami, przy pijanym ojcu rodziny któregoś dziecka, przy znajomym i nieznajomym, przy bezdomnym obłożonym reklamówkami.

W okres stanu wojennego  pracownicy wielu Łukowskich Zakładów byli internowani. Siostra Eleonora zaangażowała się w pomoc ich rodzinom:  organizowała  przygotowywanie paczek, odwiedzała uwięzionych z ramienia parafii i rodzin. Była blisko  wszystkich potrzebujących jakiejkolwiek pomocy.

Pomagała też w zorganizowaniu  pielgrzymki do Rzymu, do Ojca Świętego Jana Pawła II,  dla  członków represjonowanych rodzin z  okręgu Łukowskiego. Była bardzo szczęśliwa, że mogła w niej uczestniczyć.

Gdy nauczanie religii powróciło do szkół – Siostra Eleonora w klasach i w pokoju  nauczycielskim  czuła się znowu jak w domu. Miała wszechstronną wiedzę dotyczącą nie tylko zagadnień  wiary. Rozmawiała z nauczycielami o programach nauczania,  o nowych  zarządzeniach, o postępie dzieci. I zawsze o tym –komu pomóc, jak zorganizować dożywianie dzieci, by nikogo nie upokorzyć,  a potrzeby zaspokoić. Wszystkim była pomocna i wszystkich w pomoc angażowała. 

         Miałam szczęście  pracować z  Siostrą Eleonorą w dwu naszych Domach.     W Sochaczewie  zrozpaczeni rodzice zadzwonili do Siostry Eleonory o  godz. 2.00  w nocy  z prośbą  o ratunek, bo ich syn, a uczeń Siostry, pod działaniem narkotyków nie wracał do domu, tylko siedział w piwnicy na węglu. Poszłyśmy tam razem. Chłopiec wrócił do domu – umył się i przyrzekł  rodzicom, że zgadza się na terapię. A już Siostra Eleonora poruszyła „cały świat”, by znaleźć miejsce  dla „pupilka” w Ośrodku prowadzonym przez Księży Salezjanów.  / Chłopiec ten wyszedł z nałogu, skończył szkołę. /

           W Sochaczewie też zorganizowała pomoc tracącemu wzrok  ojcu  katechizowanego dziecka. Załatwiła wizytę  w Klinice Okulistycznej w Lublinie, u prof. Krwawicza.

Kilkakrotnie zawoziła chorego na konsultacje do Kliniki. Jeszcze na kilka lat uratowano  choremu oczy.

Takich przykładów było bardzo wiele. Gdyby ktoś chciał się zadziwić tą posługą  Siostry Eleonory, to Ona byłaby najbardziej zdziwiona, jak w ogóle można myśleć lub czynić inaczej. Przecież ten…i ten, i ten  człowiek nie ma znikąd pomocy , a Pan Bóg dał go nam w opiekę……

         Siostra Eleonora wprost przymuszała inne Siostry do pomocy przy Ubogich, do zajęcia się nimi. Zawsze mówiła, że w domu coś się znajdzie, by wspomóc innych. Sama dla siebie  nie była wymagająca, ale  Ubodzy zawsze byli na pierwszym planie….. .

         Dotarła do nas praca klasowa  jakiejś dziewczynki z Sochaczewa, z roku 1995,  gdzie Siostra Eleonora pracowała  przez 8 lat. Praca nosi tytuł – „Człowiek, którego podziwiam.  Dlaczego?  Opis z elementami charakterystyki”

       Osoba, którą podziwiam, długo pracowała w naszej Szkole. Jest ona niska, ma siwe włosy. Nigdy się nie smuci i jest radosna i miła. Ta osoba ma dużo energii. Podziwiam Ją za to, że jest całkowicie oddana Bogu i Maryi. Potrafi kochać nawet swoich nieprzyjaciół. Tę osobę zna cała Szkoła i wspomina Ją ze łzami w oczach. Gdy odwiedza Sochaczew, dzieci wtedy otaczają Ją ze wszystkich stron. Ona jest jak dobra wróżka, która rozsiewa miłość i pokój.

Tę osobę powinien znać cały świat, z Jej dobroci, oddania i radości. Jest ona Siostrą Zakonną, potrafi pocieszyć. Piszę o tej osobie, ponieważ dla mnie jest Ona przykładem. Bardzo chciałabym być taka jak Siostra Eleonora i wiem, że przy pomocy innych uda mi się zostać taką dobrą  i miłą, i radosną Siostrą – taką jaką  właśnie jest Siostra Eleonora. Ma Ona bardzo dobry charakter i jest lubiana i kochana przez wszystkich. Ja Ją też  kocham. Jest dla mnie największym przykładem.

   Wydaje się, że gdyby przeprowadzić wywiady z ludźmi z Łukowa  czy Sochaczewa, gdzie Siostra Eleonora najdłużej  katechizowała i zajmowała się potrzebami rodzin dzieci, to takich świadectw  byłyby setki. Dobro jest zaraźliwe. Dobro rodzi dobro.

  Siostra Eleonora – druga z prawej

Siostra Eleonora sama wiele cierpiała.  Nie miała silnego zdrowia, ale gdy chodziło o pomoc bliźniemu,  nie pamiętała już o swojej słabości.

Była  wierna w przyjaźni.  Miała  wielu przyjaciół w Zgromadzeniu  i poza nim, w wielu grupach społecznych.

          Po wyjeździe z Sochaczewa,  po zakończeniu pracy w Szkole, służyła  jeszcze swoim wielkim doświadczeniem w Częstochowie  w Domu Rekolekcyjnym, we Łbiskach i  na Kamionku w Bursie dla Studentek.

Tam bardzo poważnie zachorowała. Była tak spokojna w chorobie. Gdy czuła się słabsza, przyjechała na  Infirmerię  do Domu Prowincjalnego. Zdawała sobie sprawę, że zaczyna się już kończyć Jej piękne pielgrzymowanie do Pana. Przy odwiedzinach pytała o zdrowie, o Ubogich, mówiła zwyczajnie – do zobaczenia.  Czasem dodawała –  do zobaczenia w Niebie.

           Siostra Eleonora zmarła 7 września  2001 r. w Warszawie. Rodzina pragnęła, by była pochowana w rodzinnych Kraszewicach,  w grobie rodziców.

Wzruszający był ten pogrzeb. W pięknej starej farze… Czcigodny ksiądz proboszcz,  znający i  ceniący rodzinę Ciomków, znający też osobiście naszą  Siostrę Eleonorę,   sprawował Eucharystię  pogrzebową bardzo podniośle. Po Mszy Świętej utworzyła się długa  kolejka do zakrystii:  rodzina, znajomi, koleżanki  Zmarłej,  przyjaciele, wszyscy kolejno  prosili o Msze Święte za  świętej pamięci   Siostrę Eleonorę. Taki tam jest piękny  zwyczaj parafialny.

 Idziemy w orszaku pogrzebowym na stary  zabytkowy cmentarz… Jeszcze pożegnania, spotkania wśród najbliższych…Przeżywaliśmy prawdziwie Uroczystość Pogrzebową, którą nam Siostra Eleonora podarowała.

        Kochana Siostro Eleonoro - zapracowana i zatroskana o tyle spraw, o tylu Ubogich. Rozraduj się w sercu przed swoim Umiłowanym Chrystusem. A Pięknej Panience z Krużlowej, którą nawiedzałaś i której figurkę  miałaś  w swojej izdebce,   przekaż i od nas serdeczną  modlitwę. 

W lipcu 2015 roku Pan Stanisław, brat Siostry Eleonory, przysłał nam miłą wiadomość o upamiętnieniu Siostry Eleonory wspomnieniem - tablicą  pamiątkową - umieszczoną  i poświęconą na murze świątyni parafialnej w Kraszewicach. 

S. Jadwiga Kisielewska S. M.

 Uwaga od autora bloga: ks Franciszek Strugała zmarl śmiercią meczeńską w Dachau



 Okładka i strona wstępu publikacji 
"Znane nieznane"


Zdjecie z tablicy na kosciele w Kraszewicach

Z informacjami o s. Eleonorze Ciomek spotkałem sie dwukrotnie opracowując biogram Sługi Bożego ks. Franciszka Strugały (w 2024 będzie 120 rocznica jego urodzin). Pierwszy raz w opracowaniu p. Stanisława Jeziornego, który wspomina że jedna z ulic w Kraszewicach zostala nazwana imieniem kapłana właśnie na prośbę s. Eleonory. Drugi raz w książce ks. Jana Związka, Błogosławieni i Słudzy Boży w Archidiecezji Częstochowskiej wydanej w Częstochowie w 1999 roku. Autor podaje że w aktach procesu beatyfikacyjnego w Częstochowie znajduje się list s. Eleonory Ciomek napisany do Vicepostulatora z dnia 11 lutego 1994 z Gdyni. Autor pisze:

Kilka lat prowadzenia procesu okazało się zbyt krótkim terminem. Świadczy o tym pismo nadesłane już po zakończeniu procesu beatyfikacyjnego w Polsce i przesłaniu dokumentacji do instytucji papieskich w Rzymie w sprawie Sługi Bożego ks. Franciszka Strugały. Pochodząca z parafii Kraszewice, w której ks. Strugała był proboszczem, siostra Eleonora Ciomek nadesłała informacje, iż „ w 1949 r. przyjechał do naszej parafii w Kraszewicach ks. Biskup z Włocławka ( prawdopodobnie biskup pomocniczy Franciszek Koroszyński  1946-62, także więzień obozu koncentracyjnego w Dachau ) Przybył do parafii bardzo prywatnie , bo to inna diecezja, tak by również zapowiedziany. Ksiądz Biskup podczas sumy wygłosił kazanie i wyjaśnił że musiał tu przybyć, aby wypełnić testament ks. Proboszcza jaki mu przekazał w obozie sp. Ks. Franciszek Strugała.  Cytuje pewnie prawie dosłownie: powiedz moim parafianom , że moje cierpienia i śmierć ofiarowałem za moja parafie, za wszystkich moich parafian, ze modliłem się za nich”

Eleonora Ciomek urodziła się 3 lutego 1931 w Kraszewicach jako córka Franciszka i Heleny z Walczaków. Przez 50 lat posługiwała w Zgromadzeniu sióstr Miłosierdzia Bożego św. Wincentego a Paulo. Była długoletnia dyrektorką Zakładu Wychowawczego „Caritas" w Łbiskach. Pelnila funkcję katechetki i opiekunki osob wielodzietnych w Łukowie i Sochaczewie. W czasie stanu wojennego opiekowała sie osobami internowanymi.

 Jak pisała na swej stronie Miejska Biblioteka Publiczna w Sochaczewie: 

Szarytki. Przez całe lata posługiwały w Sochaczewie. Spotykaliśmy je na ulicach, w kościele, na lekcjach religii, w szpitalu. Zawsze ciche, pomocne, oddane swojemu powołaniu i ludziom. Sylwetki niektórych z nich poznajemy za pośrednictwem książki "Znane nieznane" wydanej przez Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia. Wśród biogramów 30 zmarłych już sióstr znajdujemy w książce kilka związanych z Sochaczewem. Część tylko przelotnie, ale dwa życiorysy splotły się z naszym miastem na wiele lat. To siostra Maria Fułek i s. Eleonora Ciomek. Starsi mieszkańcy miasta do dziś pamiętają ich obecność zaznaczoną bezinteresowną pomocą i szlachetną postawą. 

 Zmarła 7 września 2001 w Warszawie. wieku 70 lat.



Żródło grafiki nagrobka i tablicy: Eleonora Ciomek 1931–2001 – Nasi krewni (wojciechgracz.pl)

O siostrach szarytkach pisano także w grudniowym wydaniu „Ziemi Sochaczewskiej” (dwutygodnika samorządowego). W artykule na str. 17 wspomniana jest z imienia i nazwiska s. Eleonora Ciomek.

Żródło: https://ziemiasochaczewska.sochaczew.pl/files/media/archiwalne-wydania/2018/Ziemia_nr_26_2018.pdf

9 maja 2017

Ks. Stanisław Sapota - proboszcz parafii Kraszewice w latach 1945-1953

"Wystarczyła Ci sutanna uboga..."

  Pielgrzymka parafii Kraszewice na Jasnej Górze z księdzem Sapotą - 1948
 
 Ks. Stanisław Sapota ur. 15.09.1909 r. Pochodził z Sosnowca. Święcenia przyjął w 1936 roku. Pełnił funkcje wikariusza w Borownie w latach 1936 - 1938 r. a po 1938 w parafii Grodziec. Jego wojennych losów dotychczas nie ustaliłem.
Z dniem 1 marca 1945r. objął posługę w parafii Kraszewice.Tak opisał dzieje parafii kraszewickiej w okresie okupacji i po jej zakończeniu  (odpis z archiwum parafialnego - 26.11.1952 )
Po wybuchu wojny w roku 1939 i aresztowaniu kapłanów w powiecie wieluńskim również proboszcz Kraszewic ks. Franciszek Strugała został aresztowany . Wywieziono go następnie do obozu koncentracyjnego w Dachau  gdzie zmarł 2 kwietnia 1943 roku. ( ten zapis  wyjaśnia dlaczego na tablicy poświęconej księdzu Strugale jest błąd ). Z chwilą aresztowania proboszcza kościół został zamknięty i zapieczętowany. W tym czasie został doszczętnie ogołocony, sprofanowany poprzez rozsypanie Postaci Eucharystycznych od stopni ołtarza do zachrystii. Pod koniec wojny kościół został zamieniony na obóz dla Żydów, którzy ponad  2 miesiące byli całkowicie izolowani od świata. Po ich wywiezieniu kościół ponownie zamknięto. Po ukończeniu działań wojennych w powiecie wieluńskim dekretem Biskupa Ordynariusza dr. Teofila Kubiny został mianowany administratorem parafii ks. Stanisław Sapota, który przybył do Kraszewic 1 marca 1945 roku.
      Po oczyszczeniu wnętrza Kościoła rozpoczęła się normalna Służba Boża. Ciężkie to były chwile, czego dowodem niech będą fakty;  np.  w roku 1945 w  Wielkim Poście w Grobie P.J. wystawienie odbyło się w monstrancji z drewna wykonanej przez miejscowego stolarza  p. Saganowskiego, natomiast melchizedech wykonany został z łuski od kuli. Puszka do rozdzielania Komunii Świętej była szklana a kielich przerobiony z lichtarza na świece. 
( melchizedech - podstawka w monstrancji, zwykle w kształcie półksiężyca, podtrzymująca hostię )


Uroczystość I komunii św.  (około 1947)
Na zdjęciu ks. Stanisław Sapota oraz p. Władysław Jura ( pomagający przygotować dzieci do I Komunii Sw.)


Jednak dzięki ofiarności i zrozumieniu parafian wszelkie braki usunięto. Zaopatrzono kościół w szaty i naczynia liturgiczne. Zakupiono  także komplet ławek do kościoła, a w odlewni dzwonów we Wrocławiu zakupiono 2 nowe dzwony. Następnie  przystąpiono do wykończenia plebani, którą jeszcze przed wojną podniósł o piętro ks. prob. Strugała, który nie mógł dokończyć budowy. Wykończono więc całe I piętro, dając wewnętrzne ściany i tynki, schody, podłogi, okna, piece  i taras. Parter uporządkowano zwłaszcza salę parafialną i scenę. Po skanalizowaniu plebani i jej uprzedniej elektryfikacji ( energii elektrycznej bezpłatnie udziela  Józef Zabiegała.) zakończono remont. Budynki gospodarcze pokryto dachówkami, założono 1300 metrów bieżących siatki drucianej na cmentarzu i jako ogrodzenie ogrodu plebańskiego. Sad założony w latach 1945-46 stał się prawdziwa ozdobą parafii.
Po opuszczeniu parafii Kraszewice był proboszczem ( 1953-66) w Chełmie, w parafii pw. św. Mikołaja BW. Następnie ks. Stanisław Sapota duszpasterzował w Lututowie od 1966 do 1970 roku. Jego staraniem założono w kościele elektryczne ogrzewanie i zainstalowano zegar. Wieża kościelna została pokryta blachą a plebania odmalowana. Później powrócił do Sosnowca, do  parafii Chrystusa Króla w Sosnowcu Klimontowie gdzie zmarł w 1984 r. W czasie jego proboszczowania w latach 1970-84 ogrodzono plac kościelny i cmentarz oraz wyremontowano świątynię. Powszechnie znany jest fakt sprzedaży wygranego na loterii samochodu na potrzeby parafii. 

Upamiętniony został w 2002 roku w klimontowskiej świątyni,  słowami  zapisanymi na kamieniu: "Wystarczyła Ci sutanna uboga. Człowiekowi wielkiego serca ks. Stanisławowi Sapocie za pomoc w szukaniu drogi do Boga - wdzięczni oazowicze".

Bibliografia:
archiwum parafialne ( wypis )
http://www.niedziela.pl/wydruk/9942/nd
elenchusy
Krótki biogram ks. Stanisława Sapoty ze strony parafii Lututów
"Kolejnym proboszczem parafii Lututów (1966 – 1970) był ks. Stanisław Sapota. Urodził się on 15 września 1909 r. w Sosnowcu. W 1931 r. został klerykiem Częstochowskiego Seminarium Duchownego w Krakowie i święcenia kapłańskie przyjął 21 czerwca 1936 r. Duszpasterzował jako wikariusz w parafiach: Grodziec, Borowno i Będzin, następnie został proboszczem w parafii Kraszewice, a później w Chełmie. Zniechęcony problemami z władzą komunistyczną w tejże placówce oraz dużą ilością prac gospodarskich poprosił biskupa o zmianę. Chciał pracować z parafii miejskiej, jednak władza ludowa nie wyraziła na to zgody, w związku z czym został on proboszczem w Lututowie. Zastał parafię dobrze zorganizowaną i uporządkowaną, zarówno pod względem gospodarczym, jak i duchowym, co było zasługą poprzedniego proboszcza.
Ks. Sapota nie był jednak tu proboszczem długo, bo jedynie 4 lata, ponieważ po kilku latach władze komunistyczne zgodziły się na miejską parafię dla niego. W 1970 r. przestał więc duszpasterzować parafię Lututów i został proboszczem w Klimontowie 3 czerwca 1970 r. Zmarł 14 listopada 1984 r."
Materiały zaczerpnięte z pracy magisterskiej  mgra Tomasza Ślęzak

Z czasów duszpasterzowania ks. Sapoty zachowała się m.in. pamiątkowa płyta chodnikowa z 1948 r.





Betonowa tabliczka to fragment starego bruku, który znajdował się dawniej wokół kościoła w Kraszewicach. Sama płytka znajdowała się w bramie i informowała o dacie powojennego położenia płytek chodnikowych na kościelnym dziedzińcu.






W 2003 r. zainstalowano oświetlenie iluminacyjne oraz wymieniono stare płyty betonowe na starobruk  i wtedy ówczesny kościelny pozostawił płytkę z datą na pamiątkę obok kamienia węgielnego świątyni.




To również fragment naszego dziedzictwa materialnego. Tabliczka ma blisko 70 lat niesie z sobą pewną informację historyczną, która nie zapisana zniknie w pomroce dziejów. Warto zachować ją dla potomnych.

Fotografie i informacja dot. tabliczki  p. Magdalena Jeziorna