W czasie oktawy - Bożego Ciała,
to jest w d. 7 czerwca r. z. o godzinie 3-ej po południu, spalił się do szczętu
drewniany kościołek we wsi Giżycach. Gdy w najbliższą niedzielę przemówił ze
łzami do parafian swoich proboszcz miejscowy, ks. Ignacy Płoszaj, na drugi
dzień stanęło przed plebanią kilkaset furmanek chłopskich z oświadczeniem nie
tylko gotowości do bezpłatnej zwózki, ale i ofiar pieniężnych na budowę nowej
świątyni murowanej.
Zacni ci ludzie do pierwszych dni
sierpnia tego samego roku zwieźli tyle materiału, że budowa niezwłocznie się rozpoczęła.
Zwieziono przez dwa miesiące 1000 fur kamieni z Godziesz, 600 fur rudy z Giżyc,
50,000 sztuk cegły, którą teraz wypalają na miejscu z gliny, którą dał
bezpłatnie (mimo, że nie jego parafia) p. Suchecki obywatel z Przystajni.
Wieśniacy odbywają roboty darmo;
ręce, serca i kieszenie tych poczciwych ludzi są na usługi; to też
trzechłokciowy fundament w ziemi, 2-ch łokciowy na powierzchni, którego budowę
rozpoczęto na początku sierpnia r. z. ukończony został już w listopadzie t. r.,
mimo, że nowy kościół będzie znacznie obszerniejszym od dawnego.
Budowa ma kosztować 13,000 rs.
gotówką, prócz pracy i materiałów, ofiarowanych darmo: kierownictwo budowy
powierzone p. Martin z Kalisza (architektowi, który wzniósł wieżę Ś. Mikołaja).
Wapno zwożą chłopki parafii
Giżyckiej bezpłatnie z Wielunia, gdzie za piec, obejmujący 75 korcy, płacą 29
rs. Nabożeństwo odbywa się teraz w plebanii, którą niedawno temu, tenże zacny a
pełen energii proboszcz, ks. Płoszaj, wybudował murem, ze składek.
Nie tylko kościół, ale i aparata
uległy zniszczeniu; spaliło się bowiem wszystko, mianowicie 49 ornatów, 12 kap,
3 kielichy, z tych jeden złoty, a dwa srebrne i monstrancja srebrna: srebra
wydobyto z pogorzeliska lii funtów.
Stopiły się też zupełnie 3 dzwony
nowe, zakupione od p. Ostrzyckiego z Kalisza, kosztują przy dodaniu kruszcu
około rs. 300, mianowicie 1-szy waży 800 funtów, drugi 200. trzeci 100. Dzwony
i aparata nowe posprowadzał już ks. Płoszaj: składki, dobrowolne ofiary,
poczciwość prostych ludzi, zacność i i energia młodego proboszcza zaradziły wszystkiemu.
Czasu minęło nie wiele, a już poważnie
dobywają się z dniem każdym mury przyszłego kościoła w Giżycach; gdzieindziej lat
całych byłoby potrzeba na to, co proboszcz i jego parafianie w ciągu kilku
uczynili miesięcy.
Cześć Ci więc, proboszczu i cześć
Wam, poczciwi chłopkowie Giżyckiej parafii; świat nie na wielkich i możnych,
ale się opiera na zacności serc — najczęściej skromnych i prostych.
Źródło: Gazeta Polska (dawniej Codzienna) 1878, nr 82 (9 kwietnia)